OPERA KRAKOWSKA - Piękna bestia

Widok na fasadę budynku Opery Krakowskiej

Archi Szopa, makabryła... Takimi epitetami obrzucono powstały w Krakowie w 2008 roku gmach Opery Krakowskiej. Oprócz względów estetycznych, twórcom budynku zarzucono kilka poważnych zaniedbań praktycznych: ciasnotę, niewystarczającą szerokość wyjść ewakuacyjnych, niewydolną instalację oddymiającą i przede wszystkim brak parkingu. Do tego wszystkiego wybuchła afera finansowa, bo projekt kosztował pięć razy więcej niż planowano, a w Krakowie, jak wiadomo, nawet za darmo jest za drogo 😉. I mimo, że większość problemów technicznych udało się rozwiązać (oprócz parkingu niestety) budynek do dziś budzi kontrowersje. Pozostaje więc samemu przekonać się jak jest naprawdę i odpowiedzieć sobie na pytanie czy nasza opera to piękna czy jednak bestia?



Budynek opery składa się z trzech części: widocznego na zdjęciu powyżej holu wejściowego i bryły głównej oraz części administracyjno-biurowej, która w kadrze się nie zmieściła. Widoczne odbicie w szybie potwierdza jednak, że w tym przypadku naprawdę nie ma czego żałować. Co do reszty, każdy ma prawo do własnego zdania. Czas jednak robi swoje i mam wrażenie, że mieszkańcy Krakowa zaakceptowali, a nawet polubili to miejsce. Świadczy o tym chociażby niemal 100 % frekwencja na spektaklach.


Uwagę przyciąga, znajdująca się na placu operowym, olbrzymia rzeźba Igora Mitoraja "Narodziny Erosa". Posąg bez rąk i głowy, niedoskonały jak większość dzieł artysty, idealnie wpisuje się w przestrzeń. A skrajne emocje jakie budzi twórczość znanego na całym świecie, nieżyjącego już rzeźbiarza, dopełnia historii tego miejsca.


Wchodzimy do środka i faktycznie trochę zgrzyta, szczególnie dla tych, którzy wiedzą, że ta część miała nawiązywać do historycznej przeszłości tego miejsca, czyli dawnej ujeżdżalni koni, w której następnie, już pod nazwą Domu Żołnierza, miała siedzibę krakowska operetka, a wcześniej, w czasach młodości, moja mama chodziła tu do kina. Zabudowa historyczna, ze względu na zły stan techniczny, została niestety zburzona, a to co widać to jedynie marna jego imitacja.


Na szczęście w budynku głównym jest już dużo lepiej. Widać rozmach architektów. Mimo wielu ograniczeń, stworzyli nowoczesną przestrzeń o zdecydowanym charakterze. Mocne kolory, z przewagą czerwieni, dodają wnętrzu energii, ale i elegancji.


Mały minus za stoliki z IKEI, choć i do tego już się przyzwyczaiłam.


Część "rekreacyjna" na piętrze wygląda, według mnie, już nieco lepiej, choć barek operowy wymaga jeszcze trochę pracy, by móc się o nim dobrze wypowiedzieć 😓.


Na szczęście na zdjęciu wino nieźle się prezentuje 😉.


Sala główna opery jest przede wszystkim bardzo… CZERWONA. I choć nie przepadam za tym kolorem, doceniam przemyślany koncept. Różnorodność faktur sprawia, że ten czerwony “total look” nawet mi się podoba. Otulona czerwienią jak ciepłym szalem zapadam się w fotel i oddaję w ręce muzyki. A jest czego posłuchać i na co popatrzeć. Poziom artystyczny jest naprawdę wysoki, a nowoczesne rozwiązania techniczne pozwalają twórcom spektakli rozwinąć skrzydła. To wszystko sprawia, że Opera Krakowska jest w pierwszej setce najlepszych oper świata! Kto by pomyślał...



Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję zajrzeć głębiej do opery, zróbcie to. Opera Krakowska organizuje czasem dni otwarte w miesiącu grudniu. Możliwe jest również prywatne zwiedzanie gmachu (koszt 200 zł za grupę 10 osobową). Można wtedy stanąć na deskach sceny i popatrzeć na widownię z tej drugiej strony.


Zajrzeć do orkiestronu, miejsca, jak nazwa wskazuje, przeznaczonego zwykle tylko dla orkiestry.


Poszperać w obszernych kieszeniach teatralnych, gdzie przechowywane są różnorakie rekwizyty potrzebne do spektakli.


Dotknąć hydraulicznego serca jednej z osiemnastu najnowocześniejszych w Polsce zapadni.


I wreszcie w ciemności, po stromych schodach, dotrzeć do pod sam dach opery...


...by z tej nietypowej perspektywy spojrzeć w dół na scenę i poczuć się naprawdę wyjątkowo.


To pewnie nie wszystkie tajemnice Opery Krakowskiej, ale mam nadzieję, że odkryliśmy wspólnie na tyle dużo, by móc wyrobić sobie zdanie na temat tego miejsca i odpowiedzieć na pytanie czy to piękna, czy wciąż jednak bestia. Dla mnie osobiście - piękna bestia. A tych, którzy wciąż mają wątpliwości, zapraszam serdecznie na spektakl do Krakowa.

Komentarze

Obserwuj Instagram!