TOP 10 najpiękniejszych wiedeńskich kawiarni - R A N K I N G

Filiżanka Słynnej Café Sacher, Wiedeń, Austria

Wiedeń pachnie kawą i jabłkowym strudlem. Wystarczy tylko przestać biec i zatrzymać się na chwilę, by się o tym przekonać. A najlepiej jest usiąść w jednej z tych pięknych kawiarni i zapomnieć o tym, że istnieje czas, że coś trzeba, że gdzieś się gna. Kawiarnia bowiem jest "miejscem, w którym konsumuje się czas i przestrzeń, ale na rachunku widnieje tylko kawa”. Czyż nie pięknie o wiedeńskich kawiarniach napisało UNESCO, uznając je w 2011 roku za niematerialne dziedzictwo kultury?


Niestety nie wystarczy pięć minut, by się o tym przekonać. Wiedeńskie kawiarnie to nie miejsce na szybką kawę przy kontuarze. Tu się, kochani, trzeba rozsiąść na mięciutkiej kanapie, rozejrzeć dookoła, wziąć gazetę do ręki, niespiesznie przejrzeć menu, rozluźnić i powolutku wciągać w nozdrza zapach jednej z najlepszych kaw na świecie... Chill to podstawa. Nie na darmo mówi się, że wiedeńska sztuka kawiarniana to prababka idei "slow life".

A kawa w Wiedniu jest stara jak Odsiecz Wiedeńska. Legenda głosi, że kiedy Turcy zostali odparci pod Wiedniem w 1683 roku przez wiadomo kogo, pozostawili po sobie 500 worków zielonego ziarna, którą uznano za paszę dla zwierząt. Ale kawę Wiedeń zawdzięcza nie jednemu, a dwóm Polakom. Królowi Janowi III Sobieskiemu, który rozgromił wojska Kara Mustafy oraz Jerzemu Franciszkowi Kulczyckiemu, który, mając nie lada nos do interesów, skutecznie posprzątał po Turkach. Jego pierwsza kawiarnia powstała przy ulicy Domgasse. Spektakularnego sukcesu jednak nie odniósł. Wiedeńczycy uznali napój za niepijalny. Ich zdanie nieco się zmieniło kiedy sprytny Polak zaczął kawę dosładzać miodem i rozcieńczać mlekiem. Tak narodziła się kawa z mlekiem, którą teraz wypić możecie w jej najbardziej wyrafinowanej wersji - Melange Caffe. A gdzie? O tym już zdecydujcie sami...

10. Café Sacher

Historia firmy Sacher to klasyczny przykład kariery od pucybuta do milionera. Szesnastoletni praktykant cukiernictwa, Franz Sacher, w roku 1832 w zastępstwie swojego chorego szefa przygotowuje tort dla księcia księcia Metternicha i jego gości. "Nie pozwól dziś wieczorem zhańbić mnie" miał powiedzieć książę do młodego cukiernika, a ten z mąki, jajek i czekolady (na początku bez morelowej konfitury) stworzył tort, który do dziś wielu nazywa "królem deserów".

Tort Sachera wymagał odpowiedniej oprawy, dlatego też syn Franza Edward postanowili stworzyć luksusowy hotel, którego wizytówką był oczywiście słynny deser. Ale sukces przedsięwzięcia zawdzięczamy córce rzeźnika, Annie, którą Edward poślubił cztery lata później. Jak to się stało, że kobieta z ludu przyciągnęła do siebie niemal całą śmietankę towarzyską ówczesnego Wiednia, pozostanie na zawsze jej słodką tajemnicą.  

Wracając do słynnego tortu, jego ostateczna wersja to ciasto czekoladowe przełożone konfiturą morelową i polane mieszanką trzech czekolad. Oryginalny tort będzie mieć zawsze pieczęć i podany będzie z kleksem niesłodzonej bitej śmietany.

Prostota i elegancja powiedzą zwolennicy, nic szczególnego stwierdzą ignoranci, do których niestety muszę się zaliczyć.

Ale to nie smak tortu, czy przybrudzona buraczkowa wykładzina w trącącym myszką lokalu, sprawiły, że kawiarnia Sacher zaledwie otwiera ten ranking i gdyby nie wspaniała historia nie powinna nawet się tu znaleźć...

Kawiarnia Sacher to niestety zaprzeczenie istoty "wiedeńskiej kawiarni". Kolejka przed wejściem, bardzo grzeczna, ale mechaniczna obsługa i przede wszystkim ta wewnętrzna presja, która mówi ci "nie bądź egoistką, zjadaj szybko, płać i wychodź, inni też chcą spróbować", sprawia że wszystko staje ci w gardle i chcesz jak najszybciej stamtąd uciec.

Czy to znaczy, że odradzam. Absolutnie nie. Jeśli mimo wszystko macie ochotę, zróbcie to we wczesnych godzinach rannych, zaraz po otwarciu może nawet będzie chwilka na wiedeński chill. Dla mniej cierpliwych i śpiochów mam lepszą opcję. Tuż obok znajdziecie drugą kawiarnię Sachera, Sacher Eck, gdzie w przepięknym wnętrzu, bez czekania, zjecie ten sam torcik, a w sklepie obok kupicie go na wynos.




9. Café Hawelka

Ta kawiarnia różni się mocno od pozostałych, bardzo eleganckich lokali. Ciemne, przytłaczające nieco wnętrze, w którym niewiele zmienia się od lat, nie każdemu przypadnie do gustu. Ponoć jedynym "wymysłem cywilizacji" na jaki pozwolił właściciel, jest ekspres do kawy!  

A właścicielami lokalu Hawełka od jego założenia w 1936 roku jest pochodząca z Moraw rodzina Hawelków. Miejsce od zawsze znane było z ogromnej gościnności: pan Leopold witał gości w drzwiach, a pani Józefina karmiła drożdżowymi bułeczkami własnej roboty. "Buchteln" do dziś są wizytówką miejsca. Do tego doskonały melanż lub Einspänner i można poczuć się jak prawdziwa wiedeńska bohema lat pięćdziesiątych.

Szacowny obywatel miasta Leopol Hawelka umiera w roku 2011 w wieku stu lat, a jego schedę przejmuje syn. Dziś już trzecie pokolenie Hawelków zarządza kawiarnią, czyniąc z niej jedyną literacką i artystyczną kawiarnią w mieście, która od początku istnienia jest w rękach jednej rodziny.

Warto tu zajrzeć, choćby po to, żeby poczuć dawnego, artystycznego ducha Wiednia i wypić kawę przy stoliku przy którym niegdyś siedział Andy Warhol czy Arhur Miller.

Jako mieszkanka Krakowa, zastanawiam się czy jakiś związek z wiedeńską rodziną Hawelków miał Antoni Hawełka, kupiec i restaurator, założyciel znanej restauracji Hawelka przy krakowskim rynku. Niestety, oprócz morawskiego pochodzenia i wspólnej pasji do karmienia ludzi, nic więcej nie udało mi się znaleźć.


8. Café Museum

Otwarta w 1899 roku kawiarnia Café Museum, była w owym czasie inna niż wszystkie za sprawą specyficznego wystroju, za którym stał zaprzyjaźniony z właścicielem lokalu, początkujący architekt Alfred Loos. Ten sam, który w późniejszych latach zszokował opinię publiczną, w tym samego cesarza Franciszka Józefa, swoimi wybitnymi modernistycznymi projektami takimi jak: dom towarowy Looshaus w Wiedniu zwany "Domem bez brwi", dom Mullerów w Pradze czy pracownia Tristana Tsary na paryskim Montmartrze.

Jak można się domyślać autor dzieła "Ornament i zbrodnia" poszedł w proste formy. W kawiarni próżno było szukać pluszowych kanap i kryształowych żyrandoli. Mimo to, miejsce jak magnes przyciągało różne artystyczne indywidua. Bywali tu  Gustav Klimt, Egon Schiele, Oskar Kokoschka, Peter Altenberg i sam Alfred Loos oczywiście.

Z czasem jednak kolejni właściciele kawiarni zapragnęli bardziej przytulnego wnętrza. Kolejny architekt Josef Zotti tworzy przestrzeń na jakiej wzorowany jest obecny wystrój. Do łask wróciły czerwone, miękkie kanapy, a na suficie zawisły charakterystyczne lampy w kształcie metalowych kul, w których odbija się życie kawiarni.

Aktualnie, od 2010 roku, kawiarnia jest w rękach rodziny Querfeld. To prawdziwi kawiarniani potentaci w Wiedniu, o których nie raz będę jeszcze wspominać. Ale nazwisko Querfeld to również gwarancja jakości. Można być pewnym, że zjecie tu równie dobrze jak w na przykład w Cafe Landtmann,  szczególnie jeśli chodzi o wypieki.

Kawiarnia ma również ambicje artystyczne. Jest to miejsce wielu spotkań związanych z kulturą, a od nowego otwarcia w 2010 niemal nieprzerwanie raz w miesiącu odbywają się tu spotkania autorskie i wspólne czytanie książek z wybitnymi austriackimi pisarzami.  



7. Café Sperl

Położona nieco na uboczu, ale nadal w centrum, Café Sperl jest dla mnie kwintesencją wiedeńskiego luzu. Brak tłumu turystów sprawia, że tu na pewno, bez wyrzutów sumienia można rozsiąść się wygodnie, wyciągnąć książkę i zostać od śniadania do obiadu. Tak, tak, to nie pomyłka. Trzeba wiedzieć, że wiedeńskie kawiarnie serwują nie tylko doskonałą kawę i słodycze, ale również dania lunchowe. Oferta jest zróżnicowana, ale dominują w niej proste dania kuchni wiedeńskiej: zupy, kiełbaski, a nawet Wiener Schnitzel!

Swego czasu była to ulubiona kawiarnia artystów, ale i wojskowych, co pokazuje, że dobrze może poczuć się tu każdy, bez względu na swoje poglądy. Szczególnym momentem w historii kawiarni były odbywające się tu regularnie, przy tym samym stoliku, spotkania "Klubu siódemki" artystów takich jak Koloman Moser, Josef Hoffmann i Josef Olbrich. Ponoć na spotkaniach tych bywał także sam Gustav Klimt i może to właśnie tutaj narodziła się idea secesji, która parę lat później zawładnie niemal całą Europą

Warto zajrzeć tu w niedzielne popołudnie, kiedy stylowe wnętrza Cafe Sperl dodatkowo wypełnia muzyka. Darmowe koncerty zaczynają się o 15.30.


6. Café Mozart

Burzliwa, kawiarniana historia Café Mozart zaczyna się w 1794 roku, gdy trzy lata po śmierci Wolfganga Amadeusza Mozarta, niejaki Georg Pöhlein otwiera tu pierwszą kawiarnię. Trudno zliczyć kolejnych właścicieli obiektu i zmian jakie tu następowały łącznie z kompletnym zniszczeniem budynku w czasie II wojny światowej.

Jak podnosiła się do życia, można zobaczyć w filmie Trzeci człowiek Grahama Greena, w którym główną rolę gra Orson Welles i powojenny Wiedeń. Jedna z kluczowych scen ma miejsce właśnie w cafe Mozart, w której mieszkający obok w hotelu Sacher - Green - był stałym bywalcem

Dziś kompletnie odnowiona kawiarnia jest w rękach znanej nam już rodziny Querfeld, a jej największym atutem jest fantastyczna lokalizacja z widokiem na Galerię sztuki Albertina. Z uwagi na bliskość opery bywa tu również wielu muzyków, tancerzy i oczywiście melomanów.


5. Café Schwarzenberg

Otwarta w 1861 roku Café Swarzenberg jest najstarszą kawiarnią na Ringstrasse okalającą centrum miasta. Co ciekawe, w przeciwieństwie do większości kawiarni, nie przyciągała artystów. Stałymi bywalcami byli raczej ludzie ze świata biznesu i przedwojennej finansjery, za wyjątkiem Josefa Hoffmanna, znanego wiedeńskiego architekta. Plotka głosi, że niejeden jego projekt powstał na kawiarnianej serwetce.

Kawiarnia jest prześliczna. Mimo zniszczeń wojennych, dobrze zachowały się oryginalne marmurowe ściany w małej sali po lewej stronie, gdzie mieliśmy przyjemność zjeść śniadanie. Wiele oryginalnych elementów przetrwało również w damskiej toalecie, a to pewnie dlatego, że kobiety nie były częstymi gośćmi w kawiarniach 😉.  
Śniadanie to chyba najlepsza opcja w tym miejscu szczególnie, że kawiarnia otwarta jest w tygodniu od 7.30. Dodatkowo w wybrane weekendy trafić można na śniadania w rytmie jazzu z muzyką na żywo. Polecam gorąco! 




4. Café Demel

To jeden z najstarszych i najbardziej renomowanych lokali w mieście. Otwarta w 1786 roku zyskała uznanie nie tylko wśród nobliwych mieszkańców miasta, ale przede wszystkim przez lata była nadworną cukiernią cesarza (do dziś zresztą dzierży ten tytuł), a swoje wyroby regularnie dostarczała do pałacu w Hofburgu. Dumą miejsca są kandyzowane w cukrze płatki fiołków, które były przysmakiem księżnej Sisi, a które sprowadzano dla niej właśnie z Café Demel.  

Jedynym cieniem na historii zacnej cukierni, kładzie tzw. "wojna tortowa", czyli sądowy spór o to, kto jest właścicielem receptury na słynny tort Sachera. Rację ostatecznie przyznano firmie Sacher. Demel musiał, więc nieco zmodyfikować swoją recepturę, którą rzekomo otrzymał od wnuka Sachera - Edwarda. Nie jest to niemożliwe, bo Edward pracował swego czasu w cafe Demel i tam uczył się cukiernictwa. Dziś Demel Sacher torte ma więcej morelowej konfitury i nieco inną polewę. Dla laików jednak jedynie brak czekoladowej pieczęci będzie prawdziwą widoczną różnicą.  

Będąc tutaj polecam spróbować innej specjalności zakładu Annatorte. To ciasto wymyślone na część najsłynniejszej właścicielki cukierni Anny Demel, która spogląda na nas z okna wystawowego Cafe Demel, tak jakby wciąż strzegła swojego dziedzictwa. Przyjrzyjcie się dobrze szczególnie fryzurze, bo charakterystyczne upięcie jej włosów, zostało ponoć odwzorowane w kształcie polewy na torcie!

Oprócz cukierni, gdzie zjecie pyszne ciastko w pięknym, rokokowym wnętrzu sklepu firmowego z mnóstwem fikuśnie zapakowanych cukierniczych rarytasów, warto zajrzeć do tutejszego muzeum. W podziemiach w każdy piątek, między 10.00-12.00 podziwiać można dawne dekoracje wystawy sklepowej, gdzie dziś stoi figura Anny Demel. Przez lata w tej witrynie jej zięć Friedrich Ludwig Berzeviczy, tworzył istne dzieła sztuki, nawiązujące do bieżących wydarzeń, szokując i zachwycając mieszkańców Wiednia.



3. Café Landtmann

Już pierwszy właściciel Franz Landtmann otwierając kawiarnię w 1873 roku marzył, aby była to najbardziej elegancka kawiarnia w mieście. Lustra w złoconych oprawach, kryształowe żyrandole, marmury i słynne na całym świecie krzesła firmy Thonet, to do dziś wizytówka Landtmanna. Od 40 lat w rękach słynnej rodziny Querfeld, która jak łatwo zauważyć z tego wpisu zbudowała w Wiedniu prawdziwe kawiarniane imperium i dba, aby kawiarniany duch w narodzie nie zginął.

Landtmann to kwintesencja wiedeńskiego szyku. Świadczy o tym również to, że to tutaj między innymi kończą wieczór goście słynnego w balu cesarskiego w Hofburgu, który otwiera dwa miesiące karnawału w mieście. Goście podjeżdżają pod kawiarnię dorożkami, a na stołach czeka na nich ciepły poczęstunek.

Kawiarnia na kilka pięknie urządzonych sal, nowoczesną oranżerię, a latem spory ogródek i taras z widokiem na Teatr miejski i Ratusz, a i tak warto wcześniej zarezerwować tu miejsce. Ta uwaga dotyczy zresztą wszystkich miejsc na podium. Inaczej stanie w kolejce murowane.

W karcie znajdziecie fantastyczne wyroby cukiernicze. Koniecznie spróbujcie specjalności zakładu, czyli Maroniblüte, to ciastko na bazie gofra, z wiśniami i fantazyjnie nałożonym kremem kasztanowym. Nie wiem jednak czy uda Wam się poprzestać tylko na tej opcji, patrząc na apetyczną witrynę ze słodkościami.




2. Café Central

Jeśli nie byliście w Café Central, znaczy się, że nie znacie Wiednia. Nie wiem czy ktoś wymyślił to przede mną, ale nie zdzwiwiłabym się, bo taka jest po prostu prawda.

Kawiarnia, otwarta w 1876 roku, mieści się niedaleko Hofburga w inspirowanym czternastowiecznym stylem weneckim pałacu Ferstel, dawnym banku i budynku giełdy. Te włoskie inspiracje najlepiej widoczne są w okazałym, zadaszonym podwórzu z tyłu głównej sali. Koniecznie tam zajrzyjcie. Nie ma się co dziwić, że te piękne wnętrza przyciągały znane osobistości świata polityki, nauki i kultury. Stałymi bywalcami Cafe Central byli: Leon Trocki, Zygmunt Freud, Stefan Zweig, czy Peter Altenberg. Ten ostatni zresztą do dziś wita gości przy wejściu do kawiarni.

Żeby móc spędzić więcej czasu w tym miejscu, zdecydowaliśmy się na rezerwację w porze lunchu. Zamówiliśmy dania kuchni wiedeńskiej i lokalne wino, jedzenie było niezłe, ale i tak wszystko przyćmiły serwowane tu desery. Od apfelstrudla po wymyślne monoporcje wszystko było idealne. To najlepsze ciastka jakie jedliśmy w Wiedniu. Wybór jest ogromny, ale system zamawiania zaskakująco prosty. Kelnerowi podaje się po prostu numer, a raczej numery ciastek na jakie ma się ochotę. Szkoda tylko, że w cenie nie uwzględniono dowozu do hotelu, bo ledwo wytoczyliśmy się z lokalu 😉.






1. Café Gerstner

Działająca od 1947 roku Café Gerstner to druga w rankingu kawiarnia, po cafe Demel, która może poszczycić się tytułem c.k. nadwornego cukiernika. Związki rodziny Gerstnerów z dworem były bardzo silne. U Antona Gerstnera zamawiano nie tylko desery, ale także obsługę cateringową podczas ważnych wydarzeń, takich jak śluby cesarskich par.

Po wojnie cukiernia szybko odbudowała swoją markę, a dzięki renomie i kontaktom biznesowym została nawet wybrana, w 1955 roku, do obsługi spotkania na szczycie Johna F. Kennedy'ego i Nikity Chruszczowa w Wiedniu!

W związku z bliskością Opery, nie dziwi też fakt, że Cafe Gerstner od ponad sześćdziesięciu lat firmuje kulinarnie słynny coroczny bal w Operze Wiedeńskiej.

Ta szacowna "instytucja" zajmuje obecnie trzy piętra pałacu Todesco dosłownie vis-à-vis opery. Na dole znajduje się sklep firmowy z dziesiątkami kolorowych, marcepanowo-lukrowych smakołyków. Piekielnie słodkich niestety. Na pierwszym piętrze znajdziecie bar, gdzie można napić się kawy, wina i zjeść szybką przekąskę (i coś słodkiego oczywiście też), w całkiem przyzwoitej cenie.

U Gerstnera jednak im wyżej tym piękniej. Na ostatnim, trzecim piętrze urządzono elegancką restaurację, otwartą tylko w porze lunchu niestety. Nawet jeśli nie skusicie się na jedzenie w tym miejscu, koniecznie tam zajrzyjcie, przynajmniej nacieszyć oczy pięknym wnętrzem.

Dodać muszę, że obsługa jest tu wyjątkowo miła i uważna, co w Wiedniu nie jest oczywiste. Dość powiedzieć, że kiedy wróciliśmy na drugi dzień, wszyscy nas pamiętali. To zdecydowało o tym, że znaleźli w moim sercu szczególne miejsce i złoto w niniejszym rankingu 😊.





Honorable mentions

Podczas naszej ostatniej wizyty w Wiedniu, o której poczytać możecie 🔍tutaj, natknęliśmy się na niezwykłe miejsce. Kawiarnia w Muzeum Historii Sztuki nie jest typową wiedeńską kawiarnią, dlatego nie znalazła się w powyższym zestawieniu. Jest to jednak chyba najpiękniejsze stworzone przez ludzi miejsce, w jakim do tej pory w życiu jadłam śniadanie! Niestety, żeby tam wejść, trzeba posiadać bilet do muzeum. Polecam jednak bardzo tutejszą galerię obrazów również. W ten sposób upiec można na jednym ogniu dwie, przecudnej urody, pieczenie 😊.


Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.

Komentarze

  1. Monika Duda-Dziewierz13 czerwca 2023 07:46

    :) postaram się przynajmniej część przetestować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniu, dla Ciebie polecam szczególnie Cafe Central. Oszalejesz jak zobaczysz te wszystkie słodkości 😊

      Usuń

Prześlij komentarz

Obserwuj Instagram!