PALERMO - Śladami prawdziwych ludzi honoru

Widok na mural Falcone - Borselino z perspektywy mariny w Palermo

To nie będzie opowieść o mafii, ani o jej fenomenie, bo mafia jest dla mnie tak samo wstrętna jak śmieci i brud na ulicach Palermo. To będzie opowieść o bohaterach, którzy oddali życie za to, że próbowali zrobić porządek z tym syfem właśnie, w którym od stuleci toną mieszkańcy ich małej ojczyzny, a który sączy się czerwoną strużką krwi i mackami bestialstwa oplata sycylijską duszę.

Cztery dni przed moją podróżą do Palermo śladami bohaterów walczących z mafią, do więzienia trafił Massimo Messina Denaro uważany za aktualnego szefa Cosa Nostry odpowiedzialny za zabójstwo sześciu ludzi, w tym sędziego Giovanniego Falcone w 1992 roku. To dane oficjalne, znaczy się udowodnione, za które został zaocznie skazany na dożywocie i był ścigany listem gończym od 30 lat.

Jeśli ktoś mnie zapyta, jak ma się dzisiaj mafia, wystarczy ten jeden przykład, żeby stwierdzić, że niestety bardzo dobrze. Denaro nie nie został wyciągnięty z jakiejś "jaskini św. Rozalii" na wzgórzu San Pellegrino lub z innej pilnie strzeżonej kryjówki, a ze szpitalnego łóżka prywatnej kliniki w Palermo. Znaczy to tylko tyle, że to mafia, a może nawet ktoś potężniejszy zdecydował, kiedy "Diabolik" pójdzie na mafijną emeryturę. A i to nie jest pewne. Wiadomo bowiem, że więzienia nierzadko były luksusowymi centrami dowodzenia niejednego capo dei capi.

Aresztowanie Denaro, motywuje mnie jeszcze bardziej do napisania tego posta. Czuję, jakbym dotykała żywej wciąż historii, rozdartej rany, którą zaleczyć może jedynie pamięć o bohaterstwie.

I choć mafia w ostatnich latach bardzo się zmieniła, a swoje strefy wpływów przesunęła w kierunku wielkiej finansjery i polityki, sięgając mackami daleko poza wyspę, mimo to lokalne struktury Cosa Nostry nadal istnieją i prężnie działają w wielu obszarach: od przetargów unijnych, przez usługi, na biznesie śmieciowym kończąc. Jeśli więc chcemy zrozumieć współczesną Sycylię, musimy zrobić mały krok w tył i dotknąć bolesnych miejsc w jej historii. Wierzcie mi lub nie, ale Sycylijczycy będą Wam za to wdzięczni. Wielu z nich chce pamiętać, mówić o mafii bez strachu i zmieniać obraz swojej małej ojczyzny w oczach innych.

Podążam zatem śladami czterech postaci, których, w odróżnieniu od mafiosów, nazywam "prawdziwymi ludźmi honoru". Będzie to historia o dwóch ikonicznych sędziach, charyzmatycznym księdzu i młodym aktywiście z małego miasteczka pod Palermo. Wszystkich tych ludzi łączy ogromna miłość do ziemi, z której wyrośli, odwaga granicząca z brawurą i wiara w ideały, za które zdecydowali się oddać życie.

Ofiar mafii, tych niewinnych, jest oczywiście dużo więcej. Od 1996, a oficjalnie od 2017 roku, 21 marca jest w całych Włoszech dniem pamięci o ofiarach mafii. W pierwszy dzień wiosny w wybranych miastach włoskiego buta odczytywane są powoli i wyraźnie nazwiska wszystkich zamordowanych. Ze względu na toczące się od lat postępowania, liczba ta ciągle rośnie. Na początku 2023 roku osób uznanych za niewinne ofiary mafii jest już 1009. Jeśli chcecie zobaczyć to wirtualne cmentarzysko, zajrzyjcie 🔍tutaj. Żałuję tylko, że strona jest wyłącznie po włosku, mimo to robi wrażenie.


Giovanni Falcone

Słynny sędzia wita nas w Palermo niemalże od progu. Nazwa portu lotniczego Falcone-Borselino, na którym lądujemy, to bowiem hołd złożony tym dwóm postaciom, które stały się na Sycylii ikonami walki z mafią. Jeśli będziecie mieć chwilę czasu, w sali odlotów, na pierwszym piętrze po lewej stronie, możecie prześledzić krok po kroku wystawę fotograficzną opowiadającą ich historię.


Giovanni Falcone to nie pierwszy, ani nie ostatni sędzia, który zginął z rąk mafii. Pietro Scaglione zamordowany w 1971 roku otwiera tę smutną listę "dostojnych trupów" (cadaveri eccellenti). Zanim 500 kg ładunku wybuchowego śmiertelnie rani Falconiego, jego żonę Franceskę i trzech młodych ochroniarzy, zginie również jego bezpośredni przełożony, Rocco Chinnici, który w 1979 roku zaprosił młodego Giovanniego do współpracy przy projekcie "Pool Antimafia", pierwszym poważnym przedsięwzięciu, które miało za cel rozpracować sycylijską Cosa Nostrę.

W specjalnie przygotowanym "bunkrze" w piwnicach sądu w Palermo Giovanni Falcone, Paolo Borsellino i kilku innych sędziów przez pięć lat przygotowują tony dokumentów, które będą w 1984 roku podstawą wszczęcia największego w dziejach Włoch procesu przeciwko mafii. W ramach pierwszego "Maksiprocesu" 475 mafiosów usłyszy zarzuty i większa część z nich zostanie zamknięta w palermiańskim więzieniu Ucciardone i skazana prawomocnym wyrokiem. Rzecz do tej pory niebywała.

Nie można było bowiem skazać kogoś za udział w organizacji, która nie istniała! Przełom nastąpił w roku 1984 wraz z zeznaniami byłego bossa mafii Tomaso Bruscetty. Największy zdrajca w historii mafii przez ponad rok ze szczegółami opowiadał Falconiemu jak działa mafia, jak jest zorganizowana od najmniejszego z żołnierzy, który zabija, po członków Cupoli, która o tym decyduje. "Skruszony" (pentito) chroniąc siebie i resztę rodziny, która mu została, wyjawia sędziemu czym jest lupara bianca, vendetta i omertà, czyli zmowa milczenia, która właśnie przerywa. Kto chce zobaczyć jak mogło to wszystko wyglądać, niech koniecznie obejrzy film "Zdrajca" z 2019 roku.

Zobaczenie "bunkra", w którym pracowali słynni sędziowie, jest niemal tak samo trudne jak sforsowanie więzienia Ucciardone, ale dla osób tak zdeterminowanych jak my, nie ma rzeczy niemożliwych. Miejsce pamięci nie jest ogólnie otwarte dla zwiedzających, ale można je zobaczyć po wcześniejszym umówieniu się na wizytę z opiekunem bunkra. Kontakt do organizacji znajdziecie 🔍tutaj. Kolejna bariera to język, bo nikt tu nie mówi po angielsku, a szkoda, bo sędziowskie gabinety pozostawione tak, jakby panowie wczoraj wyszli z pracy, robią ogromne wrażenie. Drżącymi rękami dotykamy historii: starych komputerów, foteli, biurek, na których leżą pozostawione notatki, zdjęcia rodzinne i inne gadżety…


Nawet jeśli nie uda Wam się wejść do środka, gmach sądu to obowiązkowy punkt programu śladami walki z mafią. Teren przed budynkiem w symboliczny sposób oddaje hołd pracującym tu sędziom, którzy zginęli z rąk mafii. Ich nazwiska wypisane są na schodach okalających niewielki skwer. Idąc od głównego wejścia sądu, mijamy stalowe słupy, najpierw niskie, potem coraz wyższe będące alegorią działań przeciwko mafii, najpierw drobnych, na pozór nieważnych, które zgodnie z zasadą kuli śnieżnej doprowadziły do rzeczy wielkich, takich jak prawo La Torre uznające współpracę z mafią za przestępstwo czy Maxiproces, dzięki któremu udało się wsadzić za kratki wielu mafijnych prominentów.

Na środku skweru wymowna rzeźba. Dwa olbrzymie skrzydła gotowe do lotu. Jak dwoje ludzi, Falcone i Borsellino, którzy swą ofiarą dodali odwagi rzeszy zwykłych ludzi i poderwali Sycylię do walki, która ciągle trwa. "Nie zabiliście ich, bo ich ideały pójdą dalej z nami" głosiły hasła wypisywane po ich śmierci na białych prześcieradłach i wywieszane w oknach wielu palermiańskich domów.


Śmierć jednak była wpisana w ryzyko zawodowe sycylijskich sędziów tamtych czasów. Falcone i Borsellino często o niej rozmawiali, wyobrażali ją sobie, licytowali się, który będzie pierwszy, a na koniec oswajali żartem.

Jako pierwszy z przyjaciół zginął jednak Falcone. Żeby zobaczyć z bliska miejsce zamachu, wracamy w kierunku lotniska do miejscowości Capaci. Z autostrady widzimy dwa potężne obeliski. Na miejscu niewielki park pamięci. Znowu niełatwo tu trafić. Nie ma parkingu, więc samochód najlepiej zostawić na stacji benzynowej Eni przy głównej drodze i pójść pieszo. W oczy rzucają mi się nazwy ulic: via Terranova, via Chinnici, via Morvillo. Zastanawiam się jak żyje się w cieniu takich postaci i takiej tragedii…


Jadąc z lotniska do centrum Palermo, macie dwie możliwości. Możecie usiąść po lewej stronie i podziwiać morze, albo po prawej, wtedy obelisk upamiętniający feralny dzień 23 maja 1992 roku na pewno nie umknie Waszym oczom.

Uważny obserwator dostrzeże jednak w dali jeszcze jedną ciekawą rzecz. Niewielki biały domek z kanciastym granatowym napisem "NO MAFIA". To miejsce, z którego morderca Giovanni Brusca odpalił ładunek, który wysadził w powietrze samochód sędziego. Dziś to miejsce symboliczne, do którego "pielgrzymują" wszyscy, którzy chcą uczcić ofiary i powiedzieć mafii "NIE".


Paolo Borsellino

To mój osobisty faworyt wśród wszystkich bohaterów. W przeciwieństwie do Falconiego, który miał w sobie coś z celebryty i często brylował w mediach jako autorytet w kwestiach mafii, Paolo Borsellino był człowiekiem cichym, spokojnym, pracowitym, pozostającym w cieniu swojego przebojowego przyjaciela. Zupełnie nie przypominał klasycznego Sycylijczyka. A przecież obaj z Falcone urodzili się i wychowali w dzielnicy la Kalsa typowej, nieco szemranej części Palermo, pełnej mafiosów i ich dzieci, z którymi zapewne chodzili razem do szkoły i kopali w piłkę.

Nie umiem wyobrazić sobie, co czuł po śmierci Falcone, który skonał w szpitalu niemalże na jego rękach. Jego bliscy wspominają, że jeszcze bardziej zamknął się w sobie, był nerwowy i skupiony wyłącznie na swojej pracy. Praktycznie nie wychodził z biura.

"Adesso tocca a me" (Teraz moja kolej), to niezwykły film przybliżający ostatnie 57 dni z życia Paolo Borsellino. Miał pełną świadomość, że będzie następny, i że zostało mu niewiele czasu. Skąd ta pewność? W ostatnich dniach swojego życia rozpracowywał najprawdopodobniej powiązania mafii z polityką. Razem z Falcone dotarli bowiem do informacji, że Państwo chce dogadać się z mafią. W zamian za złagodzenie kar i represji, mafia miała zaprzestać krwawej vendetty. To oznaczałoby oficjalną zgodę na współistnienie tych dwóch światów. W sercu Borsellino nie było na to zgody. Nie o taką Sycylię walczyli z Falcone. Nie za taką Sycylię zdecydowali się umrzeć.


Wybór między życiem, a śmiercią w przypadku Paolo Borsellino jest dla mnie oczywisty. O ile Falcone mógł jeszcze mieć nadzieję, że jego sława go uratuje, że mafia nie odważy się podnieść ręki na bohatera narodowego za jakiego uchodził w oczach wielu, tak Paolo Borsellino nie mógł mieć już tej nadziei. Mógł jedynie wycofać się ze śledztwa, wyjechać z kraju wraz z rodziną, zmienić tożsamość…

Nie zrobil tego, nie poddał się. Nie zmienił nawet codziennych nawyków. W każdą niedzielę po południu nadal odwiedzał matkę na via d'Amelio. Tu go zabili…


W dniu 19 lipca 1992 roku w zamachu na via d'Amelio bomba w samochodzie pułapce zabiła sędziego i pięciu jego ochroniarzy, w tym młodą policjantkę Emanuelę Loi, pierwszą kobietę w ochronie i jednocześnie pierwszą policjantkę, która zginęła z rąk mafii.

W niewyjaśnionych do dziś okolicznościach zaginął również czerwony notes sędziego, w którym zapisywał wszystkie ważne tajemnice. Wielu uważa, że ten notes był jak czarna skrzynka w samolocie i zawierał informacje kompromitujące ówczesnych polityków. Do dziś słowo "agenda rossa" jest we Włoszech synonimem nierozwikłanej tajemniczej sprawy. Co było w środku, nie dowiemy się już chyba nigdy.

Kluczymy po uliczkach Palermo, by dotrzeć na via d'Amelio. Blokowisko jakich wiele w okolicy. W miejscu wybuchu drzewo, przystrojone nieco dziwacznie: flagi, listy, serduszka, czapki bejsbolowe, zdjęcie uśmiechniętej Emanueli. Taki mają tutaj zwyczaj, bo drzewo pod domem Giovanniego Falcone wygląda dokładnie tak samo. Zaskakują może tylko porzucone paczki po papierosach, ale to nie profanacja, a szczególny znak solidarności z sędzią, który miał chyba tylko jedną wadę, był nałogowym palaczem.


Miejsce pochówku Paolo Borsellino jest dla mnie kolejnym potwierdzeniem jego skromnej życiowej postawy. Kiedy w 2015 roku ciało Giovanniego Falcone, z wszelkimi honorami należnymi bohaterowi walczącemu z mafią, przeniesiono do palermiańskiego Panteonu w kościele San Domenico, oczywistym dla wszystkich było to, że obok powinien spocząć jego najbliższy przyjaciel i współpracownik.

Rodzina Borsellino, wdzięczna za propozycję, odmówiła. Nie znane mi są powody odmowy, ale myślę, że najbliżsi wiedzieli doskonale, że Paolo nigdy nie przepadał za życiem na świeczniku i że to w rodzinnym grobie będzie mu najlepiej. Jedziemy więc na położony na obrzeżach miasta cmentarz Santa Maria di Gesu. To piękna, położona na wzgórzu nekropolia, jedna z najstarszych w Palermo. Na miejscu niestety kolejny raz nie znajduję żadnych wskazówek. Na szczęście wszyscy wiedzą o kogo mi chodzi. Po kilku minutach odnajduję więc rodzinny grobowiec Borsellino i z ogromną czcią i wzruszeniem kładę przy nim białą różę. Spoczywaj w pokoju drogi Paolo…


Giuseppe "Pino" Puglisi

Muszę przyznać, że wycieczki do Brancaccio trochę się obawiałam. Uchodzi za jedną z najbardziej niebezpiecznych dzielnic Palermo z najwyższym do dziś odsetkiem mafiosów na jednego mieszkańca. To z tym miejscem jednak związany jest kolejny bohater, o którym chciałam Wam opowiedzieć. Pino Puglisi urodził się w Brancaccio jeszcze przed wojną i w tej dzielnicy spędził sporą część swojego życia. Znał na wylot wszystkie jej blaski i cienie z naciskiem na to ostatnie. Od dziecka wiedział również, co to Cosa Nostra i rozumiał doskonale czemu biedota na całej Sycylii garnie się pod jej skrzydła, nie mając właściwie innego wyboru. To mafia dawała pracę, ochronę, poczucie społecznej stabilizacji i bezpieczeństwa. W zamian wymagała jedynie ślepego posłuszeństwa i milczenia. Dla wielu był to normalny i akceptowalny stan rzeczy.

Nawet morderstwa, o których słyszało się tu i ówdzie nie były w stanie przekonać społeczeństwa, że mafia jest złem. Tym bardziej, że Kościół sam długo przymykał oczy na zbrodnie mafii. "Aborcja niesie za sobą więcej niewinnych ofiar, niż mafia" można było usłyszeć z niejednej sycylijskiej ambony. A mafiosi, z różańcem w jednej ręce i pistoletem w drugiej, słuchali tego z miną niewiniątek w pierwszych rzędach kościelnych ławek.

Dopiero rok po zamachach na sędziów Falcone i Borsellino papież Jan Paweł II zdecydował się publicznie potępić mafię. Podczas swojej pielgrzymki do Agrigento 9 maja 1993 roku zwrócił się bezpośrednio do członków mafii : "Bóg powiedział – nie zabijaj! Żadna mafia nie może tego prawa zmienić. Nawróćcie się, bo Sąd Boży nadejdzie wkrótce". Te słowa papieża, ojciec Pino Puglisi miał skwitować krótko: "Nareszcie".

Wiedział dobrze, że to przełomowa chwila i cios dla głęboko wierzących mafijnych bossów. Sam od lat nie zgadzał się na udział członków mafii w uroczystych procesjach, odmawiał prawa do bycia rodzicami chrzestnymi, nie korzystał z ich wsparcia finansowego, nawet wtedy, gdy jego organizacja "Padre Nostro" szukała pieniędzy na budowę boiska dla dzieciaków z Brancaccio.

Mafia nie darowała mu tych procesji i tego, że pokazywał ich własnym dzieciom jak może wyglądać życie bez kradzieży, dilerki i zabijania. Z uśmiechem na ustach tłumaczył wszystkim, że można żyć inaczej. Tym samym ujmującym uśmiechem 15 września 1993 obdarzył swoich morderców. "Spodziewałem się Was" miał powiedzieć, zanim upadł powalony strzałem w tył głowy. Zginął pod klatką własnego mieszkania w dniu swoich 56 urodzin.


Do Brancaccio jedziemy w niedzielę, mając nadzieję, że będzie msza i uda nam się wejść bez problemu do kościoła San Gaëtano gdzie don Puglisi był proboszczem przez ostatnie trzy lata swojego życia. Na barokowej fasadzie dostrzegam portret ojca Pino i papieża Franciszka, który w 2013 beatyfikował duchownego. Błogosławiony Pino Puglisi został uznany przez kościół katolicki za męczennika, który zginął z rąk mafii za głoszenie, że to Chrystus, a nie mafia jest "drogą, prawdą i życiem".


Ciepło robi się na sercu, widząc jak mieszkańcy Brancaccio dbają o swojego bohatera. Przestrzeń przed jego domem jest zadbana i naprawdę ładnie zaaranżowana: ławki, rabaty z kwiatami, tablice pamiątkowe, mural, z którego spogląda pogodna twarz księdza. W tygodniu można nawet wejść do jego mieszkania i zobaczyć jak żył na co dzień. Dokładne godziny otwarcia znajdziecie 🔍tutaj. W niedzielę musi wystarczyć nam podwórkowa wystawa fotografii pokazująca skromne wnętrza niewiele różniące się pewnie od innych mieszkań w okolicy.


Największe wrażenie robi jednak stojąca przed blokiem olbrzymia, widoczna z daleka, "płonąca" instalacja. To bez wątpienia symbol płomiennej wiary ojca Pino, ale osobiście upatruję w tym przede wszystkim jasnego przekazu dla mafii. Mordercy - "Będziecie smażyć się ogniu piekielnym" - jeśli tylko piekło istnieje. Oby istniało…


Ojca Pino odwiedzamy na koniec w palermiańskiej Katedrze. Jego nagrobek znajdziecie w bocznej nawie po lewej stronie ołtarza. To idealne miejsce dla błogosławionego męczennika zważywszy na doborowe towarzystwo wokół. Zawsze to miło, jak obok Ciebie spoczywają sami królowie i święte patronki miasta.


Giuseppe "Peppino" Impastato

Jest druga w nocy, a ja niczym plankton kołyszę się niesiona tłumem bawiących się przy Taverna Azzurra na słynnym targu Vucciria w Palermo, który po zmroku zamienia się w jedną wielką imprezownię. Nagle słyszę jak ten tłum zaczyna wrzeszczeć "Uno, due, tre, quattro, cinque, dieci, cento passi…". Niby nic, a jednak ta rytmiczna wyliczanka: jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, dziesięć, sto kroków spowodowała, że ciarki przebiegły mi po plecach. Mimo hektolitrów wypitego Zibibbo, czułam instynktownie, że to co słyszę, jest ważne.

Znasz tę piosenkę? - zapytał stojący obok mnie, dopiero co poznany, palermiański znajomy - to muzyka zespołu Modena City Ramblers z filmu "Cento passi" (Sto kroków). Jeśli chcesz zrozumieć Sycylię, musisz go obejrzeć. To jest dla nas Sycylijczyków "importantissimo" (mega ważne)!


Nie znałam, ale zaraz po powrocie do Polski nadrobiłam braki i wpadłam po uszy. To tamten moment na Vuccirii, kiedy cała ulica wrzeszczala antymafijną pieśń i historia młodego Peppino Impastato otwarła mi oczy na inną Sycylię, którą od tamtej pory noszę w sercu i o której dziś właśnie Wam opowiadam


Jedyne sto kroków dzieliło dom Giuseppe "Peppino" Impastato od domu jego oprawcy, miejscowego bossa Cosa Nostry, Gaetano Badalamentiego, przyjaciela rodziny, który zlecił jego zabicie 9 maja 1978 roku. Dokładnie tego samego dnia w Rzymie znaleziono ciało premiera Aldo Moro równie bestialsko zamordowanego przez terrorystyczną organizację Czerwone Brygady. Jak można się domyślać, w mediach mówiono tylko o śmierci słynnego polityka. Ofiary młodego aktywisty z głębokiej, sycylijskiej prowincji nie zauważył nikt.

Dopiero film "Cento passi" (Sto kroków) z 2000 roku sprawił, że Peppino Impastato dostał drugie życie i stał się symbolem młodego pokolenia jako rebeliant idealista, buntujący się nie tylko przeciwko lokalnym bossom mafii, ale także przeciwko własnemu ojcu, który jest jednym z nich.


Trochę włos na głowie nam się zjeżył, kiedy zajrzeliśmy do biblioteczki w gabinecie młodego Impastato. Na półkach równiutko poukładano dzieła Marxa, Lenina, Trockiego. Trzeba jednak wiedzieć, że od czasów wojny do lat dziewięćdziesiątych bycie komunistą na Sycylii oznaczało bycie przeciwko faszyzmowi, skorumpowanej chrześcijańskiej demokracji i mafii. Sycylijski komunista tamtych czasów to społecznik i idealista. Zdziwilibyście się, ilu Sycylijczyków do dziś wiernych jest tym ideałom.

Wierny był im także Pepino Impastato. Wyrzucony z rodzinnego domu w wieku 15 lat zaczyna angażować się w sprawy społeczne, a parę lat później w politykę. Swoje młodzieńcze rozterki ubiera w wiersze. Lubi pisać, więc zaczyna bawić się w dziennikarstwo, oczywiście zaangażowane. Jego cięty język nie podoba się jednak bossom z miasteczka, które bez żenady nazywa Mafiopolis. Grzecznie proszą ojca, by uciszył syna, inaczej będą musieli zrobić to sami. Na próżno. Miarka przebiera się, gdy Pepino wraz z kolegami zakłada stację "Radio AUT", w której pod płaszczykiem satyry w każdy piątkowy wieczór wbija szpilę wujkowi Gaetano.

Nie pomogły desperackie próby ratowania syna, szukania pomocy w Ameryce. Najpierw, w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach, ginie ojciec, kilka miesięcy później syn.


I w tym tragicznym momencie na scenę historii wchodzi ona, cała na czarno, zrozpaczona, ale jednocześnie uparta i pełna gniewu matka. Felicia Impastato niezwykla osoba, która jako pierwsza kobieta na Sycylii otwarcie przeciwstawiła się mafii. Mało tego, miała odwagę zadenuncjować mordercę swojego syna.

Rzecz niebywała w sycylijskim społeczeństwie. Kobieta, a szczególnie żona mafiosa (sic!), ma obowiązek być ozdobą męża, rodzić dzieci, dbać o dom i milczeć. Jej główną rolą jest jednak właściwa edukacja dzieci i przekazanie im wartości mafijnych, aby w przyszłości były chlubą ojca, a w przypadku chłopców godnymi następcami. Felicia Impastato bardzo źle wychowała swoich dwóch synów, a szczególnie pierworodnego Peppino, którego darzyła miłością wyjątkową.

Bo jak inaczej, jak nie bezkresną matczyną miłością wytłumaczyć to, że po odejściu Peppino, aż do własnej śmierci, codziennie siadywała na drewnianym krześle w otwartych drzwiach swojego domu, by każdemu kto przechodził główną ulicą Cinisi opowiadać historię swojego zamordowanego syna.

Odwaga i upór Felici Impastato (de domo Bartoletta) sprawił, że stała się za życia postacią ikoniczną do tego stopnia, że nawet Badalamenti nie odważył się jej tknąć. Ona zaś po 25 latach walki w sądzie udowodniła jego winę, co w konsekwencji pomogło wsadzić go do więzienia za to i inne morderstwa.

Dziś jest bohaterką i inspiracją dla wielu kobiet, tak jak jej syn dla młodych Sycylijczyków. Dlatego muzeum utworzone w ich domu nosi nazwę Domu Pamięci Felici i Peppino Impastato.
Sama nie wiem, która postać zainspirowała mnie bardziej. Jako kobieta i matka, pewnie bliżej mi do Felici. Podziwiam jej postawę, chłonę napisane przez nią książki, które przywiozłam ze sobą do Polski i podpisuję się obiema rękami pod hasłami, które głosiła do końca życia. Między innymi to, że "mafię zwalczać można (jak robił to jej ukochany syn) kulturą, a nie pistoletem. Nie tylko mafię zresztą…


No mafia tour

Wędrówka po Palermo i okolicach śladami tych wszystkich wyjątkowych ludzi była dla mnie, jak do tej pory, najbardziej niezwykłym doświadczeniem i kwintesencją świadomego podróżowania. Byłoby wspaniale, gdyby ta opowieść zainspirowała kogokolwiek do pójścia moim tropem, choć zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwy pomysł na odkrywanie miasta zarówno ze względów organizacyjnych, jak i chociażby językowych. Mam jednak dla wszystkich zainteresowanych tematyką walki z mafią wspaniałą wiadomość.


Antymafijny ruch społeczny Addiopizzo działający od 2004 roku ma na celu dwie rzeczy. Po pierwsze zachęca sycylijskich przedsiębiorców do zrzeszania się i odmowy płacenia "pizzo", czyli haraczu do dziś pobieranego przez mafię. Na stronie organizacji znaleźć można listę sklepów, hoteli, restauracji, które są "pizzo free". Jest ich coraz więcej. W centrum Palermo macie Cappadonię z fantastycznymi lodami czy restaurację Antica Focacceria San Francesco najstarszą focaccerię w mieście, do której chętnie zaglądał sam Giovanni Falcone. Jeśli chcecie wspierać takie inicjatywy, szukajcie znaczka jak na zdjęciu.


Drugą niemniej ważną misją Addiopizzo jest popularyzacja tematyki antymafijnej wśród turystów. Ich "No mafia tour" to jedna z najciekawszych wycieczek z przewodnikiem w jakiej brałam udział i rzecz, którą serdecznie Wam polecam. Spacer po mieście trwa trzy godziny. Zaczynamy od schodów Teatro Massimo, gdzie dowiadujemy się między innymi dlaczego "Ojciec chrzestny" nie jest ulubionym filmem Sycylijczyków, następnie kierujemy się pod "Wall of legality" gigantyczny mural, z którego spoglądają na nas bohaterowie walki z mafią, zatrzymujemy się pod budynkiem sądu, zwiedzamy katedrę i No mafia memorial niewielkie, ale bardzo ciekawe muzeum przy via Vittorio Emanuele, głównej ulicy miasta. Kończymy pod Fontanną Pretoria, a raczej pod znajdującym się na przeciwko urzędem miasta. Burzliwą historię Palermo, mafii i walki z nią opowiada nam fantastyczna przewodniczka Linda. Swoją opowieść okrasza mnóstwem anegdot z własnego życia, co sprawia, że przekaz trafia do nas jeszcze mocniej. Naprawdę warto zaplanować pobyt w Palermo tak, by wziąć udział w tym wydarzeniu. Wszystkie niezbędne informacje znajdziecie 🔍tutaj.

Poniżej wrzucam jeszcze interaktywną mapkę z wszystkimi punktami, które odwiedziliśmy podczas naszej antymafijnej wyprawy. Kliknijcie w ikonę w lewym, górnym rogu, rozwińcie 📍Wszystkie elementy i zobaczycie listę miejsc. Jeśli uda Wam się dotrzeć, chociaż do kilku z nich, będzie to oznaczało, że napisanie tego posta miało sens 😊.



Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.

Komentarze

Obserwuj Instagram!