TOP 10 krakowskich food parków - R A N K I N G


Kwintesencja food truckowej przyjemności to dla mnie osobiście: jedzonko prosto z budy, świeże powietrze, leżak / paleta do polegiwania, do tego skrawek wody mile widziany i to coś, co sprawia, że wybieramy właśnie to, a nie inne miejsce. Lato to idealny czas na jedzenie pod chmurką, nie ma się więc co dziwić, że wszelkiej maści food parki czy food skwery wyrastają jak grzyby po deszczu. Jak to wyglada w Krakowie? Gdzie warto pójść? Kiedy, z kim i w jakim celu? O tym właśnie jest poniższy ranking.


Zanim zaczniemy, kilka słów o kryteriach jak braliśmy tym razem pod uwagę:

Po pierwsze jedzenie - najlepiej, żeby było dużo, różnorodnie. Fajnie jeśli dane miejsce czymś się wyróżnia. Ze względu na sporą rotację, nie będziemy wyliczać wszystkich food trucków czy stoisk, a jedynie wskażemy te, które według nas są warte szczególnej uwagi. Nie będziemy również podawać konkretnych cen, bo street foodowe jedzenie ma wszędzie podobne ceny i paradoksalnie nie są one wcale niskie. Bez pięciu dych, a najlepiej stówy, nie ma co ruszać we dwoje na miasto, no chyba, że podzielicie hot-doga na pół 😉.

Po drugie klimacik - oczywiście to zależy co lubicie. My braliśmy pod uwagę swoje preferencje. Wolimy otwarte przestrzenie i zieloną trawkę, ale w rankingu nie zabraknie też bardziej industrialnych klimatów.

Po trzecie atrakcje - food parki z prawdziwego zdarzenia, to dziś nie tylko jedna budka i leżak. Organizatorzy takich miejsc prześcigają się w wymyślaniu dodatkowych atrakcji: kino letnie, koncerty, atrakcje dla dzieci. W niektórych miejscach naprawdę dużo się dzieje.

Po czwarte woda - to moja prywatna kategoria. Nic nie poradzę na to, że kocham wodę i szczególnie latem lubię, gdy jest blisko. Dlatego lojalnie uprzedzam, że pierwsze trzy miejsca są na podium między innymi z tego właśnie powodu 😊.

10. Skwer Judah (ul. Św. Wawrzyńca 16)

Ranking otwiera najstarszy chyba foodtruckowy swer Krakowa znajdujący się na rogu ul. Wąskiej i Świętego Wawrzyńca. Przynajmniej ja pamiętam, że był tu od zawsze i swego czasu był prawdziwym kulinarnym ewenementem. To tu pierwszy raz spróbowałam słynnych Frytek Belgijskich, ale znajdziecie też inne klasyki, takie jak maczanka krakowska od Andrusa czy burgery od Boogie Truck na czele z moim ulubionym "sałaciarzem", czyli burgerem owiniętym w sałatę zamiast bułki.
Skwer jest dość mały i raczej nie nadaje się na dłuższe chillowanie, choć kilka leżaczków i stolików pojawiło się tu ostatnio. Na pewno warto wpaść tu, na małe co nieco, przy okazji spaceru po krakowskim Kazimierzu. W weekendy miejsce otwarte jest do pierwszej w nocy, co w naszym mieście nieczęsto się zdarza.  
Naprzeciwko skweru warto zajrzeć do Przestrzeni Pełnej Czasu, to bardzo ciekawe połączenie sklepu, kawiarni, czytelni i strefy do pracy. Spodoba Wam się 😊.



9. Plac Izaaka (Róg ul. Ciemnej i Jakuba)

Niedaleko Skweru Judah, bliżej Placu Nowego, centralnego punktu dzielnicy Kazimierz, znajdziecie kolejną street foodową przestrzeń. To miejsce zawsze kojarzyć mi się będzie z jej założycielem, słynnym Walentym Kanią i jego "kuchnią dla odważnych". Kucharz, podróżnik, osobowość telewizyjna i pasjonat nietypowych smaków w 2016 roku otworzył to miejsce i przez chwilę Krakowianie mieli niebywałą frajdę z próbowania przedziwnych potraw: bycze jądra, mózg, przepona wołowa, kurze pazury wystające z rosołu, konina to tylko niektóre z odważnych pomysłów pana Walentego. Sława szalonego kucharza rozeszła się jednak po świecie i jego foodtruck odjechał w siną dal. Jeśli będziecie mieli trochę szczęścia, spotkacie go gdzieś na jakimś dużym festiwalu piwa lub innym wydarzeniu. Gdzie obecnie przebywa, można sprawdzić na jego stronie internetowej.
Na Placu Izaaka z pierwszych food trucków ostał się chyba jedynie słodki Trdelnik. Poza tym jest kilka innych propozycji: kuchnia meksykańska, burgery, tajskie lody. Ciekawą opcją sa wegańskie klopsy od Turlaj Klopsa. Jak zapewniają twórcy tej koncepcji klopsy są w 100% naturalne, bez glutenu, bez dodatku cukru i przygotowane bez smażenia. Ciekawe co by na to powiedział Walenty Kania 😉.



8. Mural (ul. Krupnicza 24)

Przenosimy się bliżej centrum Krakowa na ul. Krupniczą. Tuż obok, przy ulicy Dolnych Młynów, jeszcze do niedawna biło kulinarne i imprezowe serce miasta. O zamkniętym w 2020 roku zabytkowym kompleksie dawnej Fabryki Cygar poczytać możecie 🔍tutaj.
Przyznam, że z bólem serca wspominam o Muralu w tym miejscu, bo jeszcze chwilę temu miał szansę być na podium tego rankingu. Kiedy trafiłam tu przy okazji testowania najlepszych burgerów w Krakowie, zachwyciłam się nie tylko świetnym burgerem od M22, który okazał się dla mnie najlepszy (mój Top 10 krakowskich burgerów znajdziecie 🔍tutaj), ale całym, bardzo przemyślanym muralowym konceptem: od charakterystycznego logo, po wspólną kartę, wina od słynnej Stacji Winiarskiej z Zielonek, na czyściutkiej toalecie kończąc.
Dwupiętrowa, ozdobiona kwiatami i osłonięta metalowa konstrukcja ze stolikami i barem sprawiała, że miejsce było przyjemne nawet w chłodniejsze dni, a deszcz nie przerywał biesiadowania pod chmurką.
Niestety, jakiś czas temu, metalowa konstrukcja znikła, a wraz z nią cały urok tego miejsca. Trzymam jednak kciuki za jej szybki powrót. Z przyjemnością zrewiduję wtedy niniejsze zestawienie.  
Póki co, wrzucam wspomnieniowe zdjęcie.



7. Hype park (ul. Kamienna 12)

Ruchem konika szachowego docieramy na ul. Kamienną. To obecnie jedna z najbardziej hot miejscówek na imprezę pod chmurką w naszym mieście. Mocno industrialne klimaty dawnego dworca towarowego przyciągają tłumy młodych ludzi.
Zielonej trawki tu nie znajdziecie, ale jest kilka całkiem fajnych konstrukcji do posiedzenia, leżaki, palety. Nawet plastikowe mausery nadają się tu do siedzenia.
Wzdłuż głównego "deptaka" ustawiono kilka foodtrucków. Są burgery od wspomnianego wyżej M22, Mazaya i ciekawa,  expresowa propozycja od Molàm, jednej z najlepszych tajskich knajp w Krakowie, o której pisałam 🔍tutaj

Ale w tym miejscu nie o jedzenie chodzi. Tu warto przede wszystkim wpaść na koncert, pobujać się z drinkiem w łapce. Do Hype Parku zaglądajcie po 18.00 to tu do późnych godzin toczy się nocne życie Krakowa.



6. Hala Lipowa (ul. Lipowa 4D)

Stosunkowo młody projekt, otwarty pod koniec lipca 2020 roku, czyli w samym środku pandemii, przetrwał najgorsze i wygląda na to, że radzi sobie całkiem nieźle. Zlokalizowany na uboczu, idealnie wtopił się zarówno w surową architekturę jak i nieco hipsterski klimat coraz popularniejszej dzielnicy Zabłocie. Dzień w Hali Lipowej zacząć można już o 11.00 kawą i śniadaniem, a skończyć o północy, popijając drinki lub kraftowe piwko z tutejszego baru, który szczyci się posiadaniem, aż 20 kranów piwno - winnych!!! Oferta gastronomiczna nie jest aż tak imponująca, ale wśród kilku stoisk z kuchnią z różnych zakątków świata, każdy powinien znaleźć tu coś siebie. Osobiscie polecam rolki od The Masala Roll Factory.
Ale Hala Lipowa to nie tylko drinki i jedzenie. Warto śledzić ich stronę internetową, bo ciągle coś się tu dzieje: koncerty  festiwale gastronomiczne, targi roślin, a nawet rzemieślniczych artykułów dziecięcych. Maluchy są tu zresztą mile widziane. W hali znajdziecie przewijak z potrzebnymi akcesoriami, kącik zabaw i budkę z lodami. Dla nieco starszych hala posiada również VIP room, gdzie można zorganizować prywatną imprezkę. Naprawdę nieźle to wszystko wygląda.
W pobliżu warto zajrzeć również do Nalejse. To pierwszy w Krakowie, samoobsługowy multitap i sklep z kraftowymi piwami w dawnej fabryce elektroniki Telpod.



5. Strefa Błonia ( al. 3 Maja 55)

Wracamy tym razem w okolice krakowskich Błoni. Po prawej stronie najsłynniejszej, krakowskiej łąki, idąc wzdłuż linii tramwajowej w kierunku Cichego Kącika, znajdziecie Strefę Błonia. Punktem charakterystycznym jest duży biały namiot, w którym zorganizowano kino letnie lub jak kto woli strefę kibica. Jest również niewielki plac zabaw dla dzieci. W piątki wieczorem możecie posłuchać muzyki na żywo, a czasem nawet i potańczyć.
Kulinarnie jest nieźle, miłośnicy ziemniaków mają do wyboru Frytki Belgijskie i Pan Kumpir, jest pizza, są burgery, a nawet sushi. Ciekawą opcją, szczególnie dla wegan, są hinduskie naleśniki od Masala Dosa. Wybrednym polecam znajdujacą się tuż obok sympatyczna knajpkę Błonia Bistro.
Minusem tego miejsca jest bliskość linii tramwajowej oraz olbrzymi apartamentowiec na wejściu.
Miejsce raczej spokojne, teoretycznie otwarte do północy, ale w praktyce życie toczy się tutaj mniej więcej do 22.00.

4. Bezogródek (ul. Focha 41)

Alternatywą, żeby nie powiedzieć konkurencją, dla Strefy Błonia jest Bezogródek znajdujący się dokładnie po drugiej stronie Błoni przy ulicy Focha. Tę nazwę Krakowianie kojarzą doskonale, bo foodtrakownia, o której mowa istniała niedaleko stąd, w Cichym Kąciku przy ulicy Piastowskiej od 2016 i została otwarta tylko parę tygodni przed Placem Izaaka (patrz. p. 9). Jest to więc jeden z najstarszych foodtrakowych konceptów w naszym mieście. Stety lub niestety, z przyczyn formalno-prawnych, w 2021 roku Bezogródek musiał przenieść się w nowe miejsce i dziś korzystać możemy z jego nowej, tropikalnej odsłony. Drinki pijemy tu więc wśród palm, zanurzając stopy w piasku. Dzięki temu to jeden z bardziej klimatycznych foodswerów w Krakowie. Do tego spory wybór jedzenia z moim ukochanym Andrusem na czele. Koniecznie musicie spróbować maczanki z burakiem i czekoladą widocznej na zdjęciu poniżej. Jest pyszna 😊.
Dużym atutem miejsca jest znajdujący się tuż obok bezpłatny parking miejski na około 50 miejsc i ogródek jordanowski dla dzieciaków.



3. Huta Wita (ul. Bulwarowa 39)

Tak jak zapowiedziałam, miejsca na podium mają dodatkowy atut, jakim jest lokalizacja w pobliżu wody. Na trzecie miejsce trafia więc "Huta Wita" położona nad samiutkim Zalewem Nowohuckim. Chciałabym powiedzieć, że tego miejsca nikomu przedstawiać nie trzeba, ale wiem, że niekoniecznie wszyscy muszą podzielać moją miłość do Nowej Huty. Skupię się więc na faktach, które mam nadzieję, zachęcą Was do odwiedzenia tego miejsca.

W "Huta Wita", znajdziecie około 10 foodtrucków serwujących różnorodną kuchnię: od klasyków jak burgery, frytki czy zapiekanki, po węgierskie langosze i meksykańskie tacosy. Są też lody, kawa, i wyciskane soki. Najciekawszą propozycją jest jednak, według mnie, pizza prosto z pieca opalanego drewnem, który zainstalowano w foodtruckowej budzie. To pomysł Piekarni Pizzy, która ma swój punkt również na rondzie Matecznego. Tradycyjna receptura i dobrej jakości składniki sprawiają, że pizza z tej budki spokojnie może konkurować z niejedną dobrą, włoską pizzerią w Krakowie.  

Samo miejsce jest bardzo urokliwe, szczególnie wieczorem. Piasek pod nogami, kolorowe fontanny na wodzie, sprawiają, że przez chwilę można poczuć się jak na urlopie.

 Co robić nad Zalewem? Place zabaw dla dzieci, miejsca do chillowania, tężnia solankowa, ścieżki rowerowe, kajaki to wszystko sprawia, że miejsce cieszy się sporym zainteresowaniem. Weekendowe tłumy to jedyna wada tego miejsca. Zapraszam więc, szczególnie gorąco, w tygodniu 😊.



2. Arena Garden ( ul. Lema 7)

Długo wahałam się czy strefa przy Arena Garden nie powinna zgarnąć złota w niniejszym rankingu. To miejsce jest idealne pod każdym względem.
Kulinarnie wymiata, bo takiej ilości food trucków nie znajdziecie nigdzie w Krakowie. Macie ochotę na podróż dookoła świata?  Dobrze trafiliście. Gyros, falafel, langosz, tagine, pad thai, curry, ramen i bułeczki bao dao... Spokojnie, są też i klasyczne smaki, pośród których moja ciekawość przyciągnęły wegańskie burgery i hot-dogi od Kiszmana z dodatkiem kiszonek ze słynnej, małopolskiej Charsznicy.
Imprezowo dzieje się tu tak dużo, że nawet nie próbuję tu niczego wymieniać. Szczegółowy harmonogram imprez, koncertów, festiwali i innych wydarzeń polecam śledzić na FB.
Strefa jest olbrzymia i może sprawiać, że poczujecie się tu nieco zagubieni. Dlatego najważniejsze jest zadać sobie pytanie, po co tu przyszliście. Jeśli na imprezkę, wybierzcie raczej leżaczek lub jeden z kolorowych stolików w górnej części Areny. Osoby, które mają ochotę na chillout lub rodzinny piknik, mogą rozłożyć kocyk lub skorzystać z leżaków w dolnej, trawiastej strefie. Przestrzeni Wam tu na pewno nie zabraknie, tym bardziej, że tuż obok mamy dostęp do malowniczego kompleksu sztucznych jeziorek. Idealne miejsce na romantyczną randkę. Miłej zabawy😊.




1. Hala Forum ( ul. Konopnickiej 28)

No dobrze, niech będzie, wygrywa stary dobry Kraków i hala w dawnym hotelu Forum. To faktycznie jedno z tych niewielu miejsc w naszym mieście, gdzie dobrze bawią się zarówno turyści jak i lokalsi. Nie umiem sobie nawet wyobrazić morza aperolu jaki wypija się tu każdego dnia…

W hotelowej hali znajdziecie kilka barów i kawiarnię oraz stosunkowo niewielką, ale różnorodną, strefę ze street foodowymi przysmakami. W tym roku zjecie tu burgery od M22, hot dogi od StrEATzone, pizzę od Resto 22 pizza & pasta by Tesone i grilowane mięsko od Sahara Grill, meksykańskie dania od Tres Amigos. Bardziej orientalne smaki serwują: OH MY THAI, VEGAN RAMEN & DUMPLINGS, WIETNAM street snacks & noodle bar, The Masala Roll Factory Indian Street Food i Mazaya.

Przestrzeń na zewnątrz podzielona jest na kilka "sektorów" od bardziej imprezowych z głośną muzą, strefą kibica, kinem letnim i koncertami po tę troszkę wyciszoną, gdzie spokojnie, sączyć można wspomnianego aperola z przecudnym widokiem na zakole Wisły, kościół na Skałce i Wawel majaczący w oddali. Każdy Krakus potwierdzi, że ta panorama warta jest milion dolców. (A wiadomo, że my tu w Krakowie nie lubimy przepłacać 😉)

Dodatkową atrakcją jest znajdujący się tuż obok balon widokowy i myli się ten, kto uważa, że to zabawa tylko dla turystów. Dlaczego pozbawiać się przyjemności spojrzenia na nasze piękne miasto z lotu ptaka. Spróbujcie, a gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni. Widoki są oszałamiające i może być tak, że po zejściu z balona, aperol nie będzie Wam już potrzebny 😉. Tak czy owak, życzę wszystkim miłej zabawy w tym, czy innym, wybranym przez Was, foodtruckowym raju. A może nawet, do zobaczenia 😊 





Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.


Komentarze

Obserwuj Instagram!