DOLNE MŁYNY - Ocalić od zapomnienia

Brama wejściowa do kultowego kompleksu restauracji, barów i pubów przy ul. Dolnych Młynów 11 w Krakowie

Ten post powstał z miłości do mojego miasta i z zadumy nad przemijaniem. Zapewne niewiele osób go przeczyta, bo to już nie miejsce do odwiedzenia. Piszę raczej dla siebie, może kiedyś pokażę go wnukom. Opowiem o tym co było, kiedyś, tu, na Dolnych Młynów, w Krakowie.




Fabryka Cygar i Wyrobów Tytoniowych założona została w 1876 roku przez Austriaków (prawdopodobnie z inicjatywy ówczesnego prezydenta Krakowa - słynnego Józefa Dietla) Jej głównym celem było zaopatrzenie w tytoń licznych żołnierzy, przebywających w owych czasach w fortyfikacjach Twierdzy Kraków, a przy okazji przemysłowy rozwój miasta.







Zakład zatrudniał około 1000 osób, z czego większość stanowiły kobiety, które jako nakładaczki, zwijaczki, zasuwaczki, wypycharki, obcinarki i pakowaczki, zwinnymi palcami wyrabiały papierosy. Tu pracowały i tu dzielnie walczyły o swój byt, organizując, w 1896 roku, pierwszy kobiecy strajk w Galicji i drugi, po włókniarkach z Żyrardowa (1883 r.), bunt kobiet na ziemiach polskich, który przeszedł do feministycznej historii naszego kraju.

Jedna z pracownic fabryki, niejaka Mańka ze Zwierzyńca, uwieczniona została nawet w słynnym młodopolskim wodewilu Konstantego Krumlowskiego "Królowa przedmieścia". Sztuka ta zrobiła w Krakowie taką furorę że, jak podaje biograf autora, chodziły na nią tłumy tak wielkie, jak na pochody Lajkonika, puszczanie wianków na Wiśle czy Rękawkę w Podgórzu. Do legendy "polskiej Carmen" nawiązał klub ZetPeTe, umieszczając jej podobiznę w swoim logo.




Cygarfabryka przeżyła dwie wojny światowe, a działalność przemysłowa zakończyła się tu wcale nie tak dawno, bo w 2002 roku, kiedy to polska filia międzynarodowego koncernu Philip Morris Polska zadecydowała w 2002 r. o zaprzestaniu przemysłowej eksploatacji zabytkowych obiektów i na dobre przeniosła całość produkcji do czyżyńskiej filii w Nowej Hucie.

Tereny pofabryczne sprzedano hiszpańskiej firmie Immobiliaria Camins, która planowała zbudować na tym obszarze kompleks hotelowo-mieszkaniowy. Ze względu na kryzys ekonomiczny w Hiszpanii, do inwestycji jednak nie doszło, a właściciele postanowili, w 2015 roku, wydzierżawić teren fundacji Tytano, która stworzyła w tym miejscu niekwestionowane kulturalno - kulinarno - rozrywkowe centrum Krakowa.

W zabytkowych wnętrzach powstały klimatyczne knajpki i galerie. Wieczorem można było potańczyć w klubie, posłuchać koncertu, wypić piwo z przyjaciółmi. Miejsce w mgnieniu oka stało się popularne, szczególnie wśród studentów. Veganic, Cargo, Międzymiastowa, ZetPeTe te nazwy dla młodych Krakusów stały się wręcz kultowe.





Niestety zabawa na Dolnych Młynów nie trwała długo. Umowa najmu przewidziana była jedynie na pięć lat i mimo, że wszyscy mieli nadzieję na jej przedłużenie, termin upłynął definitywnie 30 września 2020 roku. Właściciele lokali zdemontowali swoje szyldy, zwinęli dobytek. I stało się - stara fabryka opustoszała.






Co będzie dalej? Hiszpańscy właściciele zapewniają, że wszelkie prace będą się odbywać z poszanowaniem charakteru tego miejsca, prawa, planu miejscowego, decyzji konserwatorskich, itp. itd. Ale czy na pewno? Czy inwestorzy będą umieli docenić subtelny urok fabrycznych murów? Czy zabytkowe budynki nie zostaną zamienione na stalowo - szklane potworki bez wyrazu? Czy duch Mańki ze Zwierzyńca w nowych murach odnajdzie swój dom? Nie wiem, nie oceniam, nie wyrokuję. Czas pokaże…

Włócząc się ostatni raz po ulubionych zaułkach z aparatem w ręku, przystaję tylko czasem w zadumie i wpatruję się w te obdarte, nienachalnie piękne mury. Czuję, jakbym chciała wciągnąć w siebie ich nostalgiczny, lekko wilgotny zapach i zamknąć wspomnieniem w sercu, by chociaż na jakiś czas ocalić je od zapomnienia... 



Komentarze

Obserwuj Instagram!