PRZEMYŚL - Tam gdzie niedźwiedź mówi dobranoc

Panorama Przemyśla z dachu Muzeum Dzwonów i Fajek.

Nigdy wcześniej nie byłam w Przemyślu. Dlaczego? Bo to przecież miasteczko gdzieś na końcu świata gdzie, jak mawiała moja mama, "diabeł mówi dobranoc". Dzięki autostradzie A4 koniec świata okazuje się być jakieś 2,5 godziny od Krakowa, a zamiast diabła, do łóżka zagoni Was co najwyżej sympatyczny miś 😊.



Niedźwiedź brunatny jest faktycznie symbolem i opiekunem miasta. Znajdziecie go w herbie i na przemyskim rynku. Pomnik misia, a właściwie trzech, jest fontanną, do której jak to zwykle bywa, warto wrzucić pieniążek, by móc tu wrócić. My wprawdzie niczego nie wrzucaliśmy, ale i tak wróciliśmy z przyjemnością.

Zważywszy na bliskość Bieszczad, obecność niedźwiedzia nie powinna nikogo dziwić. Dużo ciekawiej brzmi jednak legenda, o tym jak domniemany założyciel Przemyśla, książę Przemysław, w czasie łowów ujrzał niedźwiedzia na szczycie jednego ze wzgórz - co uznał za znak, by w tym miejscu założyć gród.


Pochyły Rynek w Przemyślu, pełen malowniczych kamienic z podcieniami i kilku fajnych knajpek, ma jeszcze jednego mieszkańca. Jest nim Wojak Szwejk, bohater kultowej czeskiej powieści Jaroslava Haška. Jeden z rozdziałów książki opowiada o perypetiach słynnego żołnierza armii cesarskiej na terenach Podkarpacia, kiedy to podążając do stolicy Galicji - Lwowa, trafia między innymi do Przemyśla i Sanoka.



Będąc na rynku, warto zwiedzić tutejszą podziemną trasę turystyczną (Adres: Rynek 1, wejście przy Urzędzie Miasta) To dobry pomysł, szczególnie jeśli jesteście fanami podziemnych eksploracji lub pogoda chwilowo utrudnia spacer po mieście.
Niestety my nie weszliśmy do środka z powodu prac remontowych, ale gorąco polecamy.


Stojąc na rynku, nasz wzrok automatycznie kieruje się w lewy górny róg, gdzie majaczy sylwetka franciszkańskiego kościoła św. Marii Magdaleny. To przepiękna późnobarokowa świątynia z bogatym rokokowym wnętrzem i cennymi relikwiami św. Wincentego, którym przypisuje się dokonanie trzech cudów. Pierwszy z nich to ustąpienie księcia Rakoczego wraz z Tatarami z obleganego przez nich Przemyśla, drugi – ukazanie się św. Wincentego na niebie zagrożonego pożarem miasta, trzeci – uzdrowienie niewidomego modlącego się przed obrazem patrona. Nic więc dziwnego, że, w podziękowaniu, mieszkańcy Przemyśla obrali św. Wincentego patronem miasta. Zawsze w ostatnią niedzielę sierpnia O.O. Franciszkanie odprawiają uroczystą Mszę Św., po której wraz z mieszkańcami wychodzą procesją na ulice miasta, niosąc relikwie. Od kilku lat odbywa się również w tym czasie festiwal "Wincentiada", a w programie liczne festyny, koncerty i spektakle.




Kościołami, nie tylko katolickimi Przemyśl, niczym Kraków, stoi. Pewnie dlatego czuję się tu jak w domu. Wielokulturowość tego miejsca sprawia, że w mieście znajdziemy perełki świątyń różnych wyznań. Warto wspiąć się ulicą Asnyka, by dotrzeć do Archikatedralnego sobóru grekokatolickiego św. Jana Chrzciciela. Historia grekokatolików w Przemyślu, z racji lokalizacji, sięga początków istnienia miasta. Nie jest to jednak historia łatwa. Szczególnie po II wojnie światowej napięcia o podłożu nacjonalistycznym sięgnęły zenitu. Któż z nas nie słyszał o bandach UPA, z którymi do dziś starsze pokolenia mieszkających w tych stronach Polaków, utożsamiają osoby ukraińskiego pochodzenia. Sporu nie zdołał załagodzić nawet sam papież Jan Paweł II, ofiarowując Unitom zlokalizowany w centrum miasta kościół garnizonowy wybudowany przez Jezuitów w XVI. Jeśli interesuje Was czemu główny kościół unicki to nie cerkiew zajrzyjcie koniecznie 🔍 tutaj.

Do kościoła wchodzimy jedynie do przedsionka, żeby przez szybę popatrzeć na XVII wieczny ikonostas. Trwa nabożeństwo nie robimy więc zdjęć.



Kontynuujemy spacer przez wąski plac Czackiego, by dotrzeć do górującego nad miastem Kościoła św. Teresy i klasztoru karmelitów. Kompleks robi ogromne wrażenie. Nie dziwię się, że to właśnie o ten kościół toczyły się po '89 roku największe katolicko-unickie spory, łącznie z tzw. "okupacją Karmelu". Każda denominacja chciała dominować, również w sposób symboliczny, nad miastem. Spór jak widać wygrali Katolicy. Odkładając na bok historię, podziwiamy imponujące zabudowania póżnorenesansowego klasztoru i stojącą obok dzwonnicę. Wnętrze kościoła znów oszałamia rokokowym bogactwem z przepiękną amboną w kształcie łodzi na czele. Moją uwagę przykuwają jednak liczne tablice upamiętniające ofiary II wojny światowej. Znów wracam myślami do bolesnej historii miasta.



Schodzimy ulicą Kapitulną do Placu Katedralnego, gdzie znajduje Bazylika Archikatedralna pw. Świętego Jana Chrzciciela i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Długa nazwa, ale kościół jest tego wart, bo to najważniejsza i najstarsza świątynia w Przemyślu. Jest to gotycka bazylika z elementami barokowymi, pięknymi organami nad wejściem i słynną, alabastrową figurą Matki Bożej Jackowej umieszczonej w prawym bocznym ołtarzu na przejściu z nawy do prezbiterium. To unikatowa "cudowna" figura madonny czczona przez mieszkańców Przemyśla i chroniąca miasto przed nieszczęściem. Wiąże się z nią legenda jakoby św. Jacek Odrowiąż "lekką jak piórko figurę" uratował przed najazdem Tatarów na Kijów i ukrył w Przemyślu. Co ciekawe na terenach dawnej Galicji odnaleziono trzy figury Madonny związanej z kultem św Jacka. Druga znajduje się w skarbcu kościoła Dominikanów w moim rodzinnym Krakowie i przypomina raczej tę trzecią, nieco inną Madonnę Jackową ze Lwowa, choć wielu twierdzi, że to raczej jej duplikat. Kraków, Przemyśl, Lwów łączy więc dużo więcej niż myślimy 🤔.




Obok bazyliki znajduje się wysoka na 71 m wieża zegarowa. Mówi się, że jej sylwetkę widać z każdego miejsca w Przemyślu. To ciekawy punkt widokowy szczególnie, że wstęp, zwiedzanie i korzystanie z urządzeń optycznych: jest bezpłatne. Wieża, jak głosi tabliczka przy wejściu, jest otwarta od wtorku do soboty w godzinach 8.30 – 16.30. Teoretycznie przynajmniej, bo my niestety pocałowaliśmy klamkę.


Stąd już dwa kroki (znowu w górę 😉) do Zamku Kazimierzowskiego. Pierwszy kamienny zamek w tym miejscu zbudował w 1340 roku Kazimierz Wielki, a jakże, stąd nazwa zamku. Zamkowa baszta to kolejny punkt widokowy. Oprócz tego niewiele zostało z dawnej świetności tego miejsca. Na zagospodarowanym dziedzińcu można zobaczyć jedynie pozostałości po dawnych czasach. Nie znaczy to jednak, że miejsce jest martwe. W jednej z zaadoptowanych sal zamkowych działa teatr Fredreum, a dzięki Przemyskiemu Centrum Kultury i Nauki "Zamek" odbywają się tu liczne spektakle, koncerty i inne wydarzenia kulturalne.


Tereny zielone przy zamku to świetny pomysł na spacer pełen atrakcji i pięknych widoków na miasto. O każdej porze roku, nawet zimą, jest tu pięknie. Po drodze mijamy: Domek Ogrodnika (obecnie przedszkole), Wzgórze Trzech Krzyży i pozostałości Twierdzy Przemyśl fort (XVIc i fort XVI "Zniesienie" wraz z imponującym krzyżem. W 30 minut docieramy do Kopca Tatarskiego pochodzącego prawdopodobnie z IX. Patrząc z kopca na panoramę miasta, ja Krakuska, znów czuję się jak w domu 😉.




Wracamy pod Zamek, meandrując alejkami parku im. Mariana Strońskiego, najbardziej znanego przemyskiego malarza, ucznia Teodora Axentowicza, artysty światowego, przyjaciela Matisse'a i Modiglianiego, choć jego tworczość najlepiej zapamietana jest z młodopolskich płócien, na których widzimy pejzarze Przemyśla, okolic oraz ich mieszkańców. Z parku schodzimy niespiesznie do centrum, jedną z najpiękniejszych uliczek w mieście.



Jest trzecia po południu i w tym momencie właśnie dociera do naszych uszu melodia przemyskiego hejnału odtwarzanego, jak się okazuje, co trzy godziny, z Wieży Zegarowej na placu Niepodległości. Idealnie się składa, bo właśnie wybieraliśmy się tam, aby odwiedzić słynne Muzeum Dzwonów i Fajek. Nie jestem fanką palenia papierosów, a fajek tym bardziej (zdecydowanie wolę dzwony 😉). Doceniam jednak fakt, że to jedyne tego typu muzeum w Polsce, które stara się zachować pamięć o miejscowym rzemiośle, z którego kiedyś słynął Przemyśl. Jest jeszcze jeden powód, dla którego warto tu zajrzeć - na szczycie wieży znajduje się najlepszy punkt widokowy na miasto.




Opuszczając Plac Niepodległości, kierujemy się ulicą Franciszkańską w kierunku A 28. Po drugiej stronie tej dosyć ruchliwej ulicy rzuca się w oczy barokowy Kościół Franciszkanów Reformatów. Ciekawy chociażby ze względu na swoje położenie poniżej poziomu ulicy.


Na koniec wisienka na torcie, czyli znajdujący się nieopodal Dworzec Główny Przemyśl. Wystarczy kontynuować spacer prosto ulicą A28 i zobaczycie go w głębi po lewej stronie. Ten XVII wieczny zabytek został całkiem niedawno odrestaurowany za niebagatelną sumę 25 milionów złotych w ramach funduszy unijnych. Za te pieniądze konserwatorzy odtworzyli oryginalny budynek sprzed 100 lat, wzorując się między innymi na płótnach Mariana Strońskiego, o którym wspominałam wcześniej. Do dziś jednak trwają w Przemyślu dyskusje, czy było warto. Powiem z pozycji turysty: jak najbardziej tak. Sam dworzec jest jednym z najpiękniejszych w całej Polsce. Poważnie! Koniecznie wejdźcie do dworcowej restauracji, chociażby na herbatę. To miejsce urzeka i marzy mi się, aby znalazł się na świecie (a co?) szef kuchni, który zrobiłby z tego miejsca drugie "Train bleu". O tej najsłynniejszej paryskiej restauracji dworcowej poczytać możecie 🔍tutaj.





Ja, póki co, zamawiam herbatę w tym pięknym miejscu i kończę mój spacer po Przemyślu. Jeśli jednak nie dosyć Wam wrażeń, kupujcie bilet do Lwowa. Stolica dawnej Galicji, jest zaledwie dwie godziny stąd 😮!


Garść informacji praktycznych

Jak dojechać?
Zachęcam do przyjazdu pociągiem. Wysiądziecie wtedy na tym cudnym dworcu i będzie jak u Hitchcocka: "najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie już tylko będzie rosło" 😉.

Gdzie spać?
Chatabrata  - to nie jest spanko w Przemyślu, ale w odległości 20 km od miasta. Totalny odlot, nic więcej nie powiem, poczytajcie sobie 🔍 tutaj.

Gdzie zjeść?
Kuchnia Podkarpacia to temat na osobny post, dlatego przed wyjazdem koniecznie zajrzyjcie na stronę Podkarpackie smaki. Znajdziecie tam ponad 50 pysznych propozycji z całego regionu. A w samym Przemyślu polecam gorąco:
Bosko (ul. Władycze 1) - restauracja i sklep z lokalnymi przysmakami. Zjecie tu słynne bieszczadzki "fuczki" i burgera na "proziaku" do tego wino z Przeworska i zaczniecie myśleć o przeprowadzce w te strony.
Cuda wianki (Rynek 5) - jadłam tu tylko pyszny żurek na wynos, ale mówią, że to najlepsza knajpa w mieście. Do tego najpiękniejszy widok na Rynek gwarantowany.
Selfier (Rynek 2) - cukiernia w stylu zupełnie nie-przemyskim. Prawdziwa "Francja - Elegancja" i "Niebo w gębie".

Co jeszcze zobaczyć?

Dzielnica Zasanie:
Warto wybrać się również na drugą stronę Sanu. Ta część miasta jest nieco zaniedbana, ale znajdziecie tu prawdziwe perełki:
Synagoga Zasańska (Plac Unii Brzeskiej 6) - to druga po Synagodze Nowej (ul. Słowackiego 15) zachowana bożnica. Przed wojną, gdy Żydzi stanowili niemal 40% mieszkańców Przemyśla, była główną świątynią żydowską w mieście. Dziś obie niestety nieczynne.
Cerkiew Matki Bożej Bolesnej (Grunwaldzka 12) - znajdziecie trzy cerkwie prawosławne w Przemyślu. Wszystkie piękne i warte zobaczenia, ale ta jest najbliżej centrum. Polecam.
Kościół Salezjanów (ul. Św. Jana Nepomucena 3) - warty zobaczenia ze względu na nietypową posadzkę ze znakami zodiaku i swastykami.
Pomnik Orląt Przemyskich - znajdujący się na placu o tym samym imieniu. Okazuje się, że nie tylko Lwów opłakiwał swoje dzieci, które zginęły w walkach po I wojnie światowej, bohatersko broniąc ukochanego miasta.

Latem polecam jeszcze spływy kajakowe na Sanie, a zimą stok narciarski i tor saneczkowy. Jak widać, niezaleznie od pory roku w Przemyślu nie można się nudzić 😊.

Poza Przemyślem:
Krasiczyn - pięknie odnowiony zamek z malowniczym parkiem, to największa atrakcja w okolicy. Naprawdę warto.
Dubiecko - moje ulubione miejsce w okolicy. Świetna restauracja i piękne widoki na dolinę Sanu.
O obu zamkach poczytacie 🔍 tutaj.
Parkus Gigantus Wapowce - warto zajrzeć tam w drodze do Krasiczyna. Szczególnie dzieciaki będą zachwycone.
Arboretum Bolestraszyce - przepiękny kompleks przyrodniczy. Warto odwiedzić szczególnie wiosną.
Kalwaria Pacławska - Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej, zwane polską Jerozolimą.
Twierdza Przemyśl - szlak fortyfikacji z I wojny światowej. Atrakcja nie tylko dla miłośników wojskowości. Do zwiedzania najlepiej latem na rowerach.

Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.


Komentarze

Obserwuj Instagram!