KRASICZYN vs. DUBIECKO - P O J E D Y N E K


Na pozór mamy nokaut na wstępie i nie ma o czym pisać, bo Krasiczyn wygrywa w cuglach, a o Dubiecku prawdopodobnie nikt nie słyszał. Dla mnie problem pojawił się dopiero podczas wizyty w Chaciebrata (o której poczytać możecie 🔍 tutaj) Po weekendzie w tym miejscu muszę poważnie zastanowić się czy najpierw ruszyć w lewo na Krasiczyn, czy w prawo na Dubiecko.


Runda 1 - Historia

Zamek w Krasiczynie, tak samo jak i położona nieopodal wieś, od końca XVI wieku należą do rodziny Krasickich, przybyłych na Ziemie Przemyskie z Mazowsza. Dzisiejszy kształt zamku zawdzięczamy Marcinowi Krasickiemu, który postanawia przebudować surowy zamek obronny wzniesiony przez ojca we wspaniałą, nowoczesną jak na owe czasy, rezydencję.
 
W czasach jego świetności gośćmi zamku była, nie tylko szlachta i arystokracja, ale również królowie polscy: Zygmunt III Waza, Władysław IV, Jan Kazimierz i August II.

W swej historii zamek często zmieniał właścicieli: Krasiccy, Modrzewscy, Potoccy i na końcu Sapiehowie to tylko niektóre znane polskie rody zamieszkujące zamek.

Jak to zwykle bywa, pożary i wojny sprawiły, że zamek podupadł. Ograbiony w czasie II wojny światowej opustoszały gmach stał się nawet scenerią do radzieckiego filmu propagandowego "Wiatr ze wschodu". Szlachta polska przewraca się w grobie na samą myśl o tym wydarzeniu.

Po wojnie w zamku, jako budynku użyteczności publicznej, mieści się między innymi Technikum Leśne. Dopiero w 1996 roku zabytek staje się własnością Agencji Rozwoju Przemysłu, dzięki której, po wielu latach, odzyskuje dawny blask. W 2013 roku zamek próbuje odzyskać potomek ostatnich właścicieli, Michał Sapieha. Śmierć jednak przerywa jego starania, a życie pisze dla tego miejsca nowy, miejmy nadzieję, szczęśliwy scenariusz.


Będziecie zaskoczeni, ale historia zamku we wsi Dubiecko, podarowanej niejakiemu Piotrowi Kmicie przez Władysława Jagiełłę w XIV wieku, jest równie imponująca! W pierwszym drewnianym zamku gościła ponoć nawet sama królowa Bona!

W XVII wieku zamek stał się własnością rodu Stadnickich, którzy wybudowali tu niewielką murowaną warownię z czterema basztami, murem obronnym i fosą. Zamek nie cieszył się dobrą sławą, szczególnie odkąd rządzić w nim zaczął, znany w okolicy awanturnik, Stanisław Stadnicki, zwany "diabłem Łańcuckim". Piwnice zamku stały się więzieniem dla wielu nieszczęśników, tak samo jak przejęta później przez "Diabła" rezydencja w Łańcucie.

Nie lepiej działo się w Dubiecku kiedy zamek przejęli mieszkający nieopodal Krasiccy. Rezydencja owszem, została rozbudowana stając się okazałym pałacem w stylu manierystycznym na wzór Krasiczyna, a następnie barokowym, ale zła sława ciągnęła się za tym miejscem, szczególnie za czasów Jerzego Krasickiego zwanego w okolicy "Grandżadżą" i słynącego z okrucieństwa większego jeszcze niż sam "Diabeł".  

Jasnym punktem w historii posiadłości stają się dopiero narodziny najsłynniejszego jej mieszkańca - Ignacego Krasickiego. To właśnie tutaj, a nie na zamku w Krasiczynie, spędza dzieciństwo, słynny biskup, poeta i bajkopisarz zwany "księciem poetów". Tu również wiele lat później, w gościnie u jego brata Antoniego przebywa kilkakrotnie Franciszek Karpiński. Magia tego miejsca staje się natchnieniem dla najsłynniejszej polskiej kolędy "Bóg się rodzi", a poranki spowite mgłą znad Sanu prawdopodobnie natchnęły poetę do napisania pieśni "Kiedy ranne wstają zorze".  

W późniejszych latach zamek w Dubiecku miał dużo mniej szczęścia niż ten w Krasiczynie. Wielki pożar w XVIII wieku, najazd Tatarów i II wojna światowa sprawiły, że z dawnej świetności nie pozostało nic. Zrujnowany pałac stał się po wojnie własnością Zakładu Płyt Pilśniowych z Przemyśla. Niektórzy mogą jeszcze pamiętać organizowane tu kolonie zakładowe i ostatnią właścicielkę, hrabinę Marię z Mycielskich Konarską. W 2009 roku posiadłość kupił prywatny przedsiębiorca z Przemyśla. To co dziś widzimy w Dubiecku to już jego wizja tego miejsca.


Runda 2 - Architektura

W tej rundzie bezapelacyjnie wygrywa Krasiczyn. Przepięknie odnowiony zamek jest dumą Podkarpacia. I nie ma się co dziwić, bo mówi się, że to jeden z najpiękniejszych w całej Europie zamków w stylu renesansowo - manierystycznym. Wybudowany na planie kwadratu z charakterystyczną, mierzącą prawie 50 metrów wieżą zegarową wieńczącą bramę wjazdową do zamku i czterema basztami, robi ogromne wrażenie. Koniecznie wejdźcie na wieżę, aby zobaczyć zamek z lotu ptaka i przyjrzeć się detalom każdej z baszt: Królewską w kształcie korony, Papieską imitującą tiarę, Szlachecką z wbitymi pionowo mieczami. Kopuła baszty Boskiej kryje pod sobą wyjątkowo piękną, bogato zdobioną kaplicę. Z góry zobaczycie również jak na dłoni, że zamek ma tylko dwa, równoległe skrzydła mieszkalne, dwie pozostałe ściany to dekoracyjna kurtyna z przepięknymi attykami. Taki "zabieg" stosowano, by zamek wydał się bardziej okazały. Czekając na przewodnika podziwiamy dziedziniec: piękna klatka schodowa i jeszcze piękniejsze czarno białe zdobienia na murach zwane sgraffito. To one właśnie sprawiają, że zamek ten jest unikatem na skalę europejską.




Współczesny wygląd zamku w Dubiecku pochodzi z XIX i XX wieku. Składa się z głównego piętrowego budynku, zachodniej dobudówki w formie prostokątnej wieży i bocznej parterowej oficyny, zakończonej niewielką basztą. Główny korpus budynku posiada cechy stylu klasycystycznego, dobudówki zaś są neogotyckie. Pozostałości oryginalnych murów XVII-wiecznego zamku Stadnickich, znaleźć można jedynie w dwóch podpiwniczonych izbach na parterze, w tym w narożnym skarbczyku. Obecnie w zamku znajduje się czterogwiazdkowy hotel i restauracja. Szkoda, że nie zachowano, istniejącego tu po wojnie, małego muzeum I. Krasickiego. Mielibyśmy dodatkowy powód, by odwiedzić to miejsce. Pozostałością po najsłynniejszym mieszkańcu zamku jest jedynie portret poety w sali balowej na piętrze i pomnik na dziedzińcu.



Runda 3 - Wnętrza

Do zamku w Krasiczynie wejść można jedynie z przewodnikiem i mimo, że większość komnat nie jest umeblowana, warto zajrzeć do środka, by poznać bogatą historię zamku i zobaczyć perełkę architektury sakralnej, czyli XVIII wieczną kaplicę w baszcie Boskiej. Pięknie odtworzona przez konserwatorów na podstawie archiwalnych zdjęć zachwyca manierystycznymi malowidłami i złoceniami. Nie dziwi fakt, że wielu młodych mieszkańców Podkarpacia właśnie w tym miejscu chce powiedzieć sobie sakramentalne "tak".

Oprócz kaplicy zwiedzamy również kryptę, gabinet myśliwski i kilka sal ekspozycyjnych poświęconych, między innymi, życiu kardynała Adama Stefana Sapiehy, tego samego, który wyświęcił na księdza Papieża Jana Pawła II. Zwiedzanie wnętrz zamku trwa około godziny. Oprócz tego indywidualnie wchodzimy na wieżę i do zamkowych lochów.



W zamku Dubiecko, jeśli nie jest się gościem hotelowym (a my nie byliśmy), nacieszyć oczy można jedynie wnętrzami restauracji na parterze i ewentualnie baru w podziemiach. Wszystko urządzone dość klasycznie - "dworkowo" - ale ze smakiem. Najbardziej przytulna wydała mi się sala "czerwona", gdzie od razu miałam ochotę rozsiąść się w fotelu na drinka i posłuchać muzyki stojącego tam fortepianu. Warto pokręcić się trochę i zajrzeć do "skarbczyka", o którym wspominałam wcześniej, gdzie zachowały się oryginalne mury z XVIII w. Drewniane schody prowadzą na piętro, gdzie znajdują się ponoć przepiękne sale balowe.


Runda 4 - Otoczenie

W przypadku Krasiczyna bilet uprawniający do zwiedzania zamku pozwala również na przebywanie w parku, aż do zamknięcia. Nie powiem, żeby było tu co robić przez cały dzień, ale spacer wśród wszechogarniającej zieleni, sprawił nam ogromną przyjemność. Ciekawostką tutejszego parku są drzewa sadzone przez rodzinę Sapiehów z okazji urodzin swoich dzieci. Gdy na świat przychodziła dziewczynka, sadzono lipę, narodziny chłopca symbolizował dąb. Do dziś pod kilkoma drzewami zachowały się kamienne płyty z wyrytymi imionami i datami urodzin. Pośród nich rośnie też dąb posadzony w roku narodzin (1867) kardynała Sapiehy. Szukajcie tabliczki z napisem Adam.




Znów pewnie zaskoczę, ale dubiecki park mimo, że nie jest tak okazały jak ten w Krasiczynie, wygrywa różnorodnością atrakcji i malowniczym położeniem. Miejsce zachwyca szczególnie popołudniową porą, gdy słońce lekko chyli się ku pradolinie przepływającego poniżej Sanu. Warto wybrać się na krótki spacer po parku, zobaczyć z bliska biegające tu bez skrępowania sarny i jelenie, zagrać w szachy albo z kieliszkiem dobrego wina zanurzyć się w leżaku, podziwiając malownicze wzgórza Dynowskie.

Dendrolodzy oszaleją na widok 300-letniego dębu „Dewajtis” znajdującego się na dziedzińcu, nazwanego tak od lektury jednej z powieści Rodziewiczówny, często czytanej w cieniu drzewa przez jedną z mieszkanek zamku, hrabinę Konarską.





Runda 5 - Kuchnia

Żeby dobrze zjeść, pozostajemy w Dubiecku. Tutejsza kuchnia zaskoczyła i urzekła. Po pierwsze świetną robotę robi tu mega profesjonalna obsługa. Kelnerzy doskonale wiedzą, co jest w karcie i jakie wino najlepiej podkreśli smak potraw. Możecie więc spokojnie zdać się na ich rekomendacje. Ja ze swej strony zachęcam do spróbowania potraw z dziczyzny, które są specjalnością szefa kuchni, ale wegetarianie też znajdą tu coś dla siebie. Polecam to miejsce z czystym sumieniem, sami byliśmy tam już dwa razy i na pewno jeszcze wrócimy. To naprawdę godny uwagi punkt na mapie podkarpackich smaków, o których więcej przeczytacie 🔍 tutaj.


Niestety niewiele możemy powiedzieć o restauracji "Zamkowej" w Krasiczynie. Po przejrzeniu karty dań i zapachach z kuchni wnioskuję, że serwują tam typową kuchnię polską, może nawet całkiem smaczną. Niestety widok białych obrusów do ziemi na wielkich okrągłych stołach tak nas przeraził, że … uciekliśmy i nawet jednego zdjęcia nie udało nam się dla Was zrobić. Na pocieszenie wypiliśmy kawę w kawiarni "Renesansowa" z pięknym widokiem na zamkowy dziedziniec. A kawa dobra, bo z tego co wiem, maczała w niej palce jedna z najlepszych kawiarni w Przemyślu.


Runda 6 - Legendy

Każdy szanujący się zamek musi mieć choć jedną legendę. Krasiczyn ma swoją Białą Damę, ducha Zosi Sapieżanki, która rozdzielona z ukochanym Stasiem w pobliskiej wioski, nie chcąc wyjść za mąż za bogatego starca, w dniu ślubu, z rozpaczy, rzuciła się z zegarowej wieży. W kaplicy zamkowej znajdziecie odrestaurowany w 2009 r. nagrobek nieszczęsnej dziewczyny, której widmo w lipcowe noce wciąż zmierza w kierunku wieży. Oczywiście samobójcza śmierć dziewczyny to tylko legenda, ale prawdą jest, że Zofia z Sapiehów zmarła w wieku 16 lat prawdopodobnie na cholerę.

Karła z Dubiecka widziano zaś wiele lat temu zimą, jak stąpał cicho po cienkiej tafli lodu na tutejszym stawie i nagle zniknął. Czy to duch "łańcuckiego diabła" wciąż nawiedza swoje włości? Ludzie z zamku nie mają pojęcia, ale słyszą go czasem nocą, a konie rżą wtedy niespokojnie. Bądźcie czujni i nie spacerujcie zbyt późno samotnie po parku, bo kto wie co może się zdarzyć...😉.

Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.


Komentarze

Obserwuj Instagram!