NOSPR - Ikona z cegły i dźwięku

Panorama budynku Narodowej Orkiestra Symfonicznej Polskiego Radia - NOSPR w Katowicach - widok z mostu

Najpiękniejsza sala koncertowa w Polsce znajduje się w Katowicach. Chluba Śląska, perła w koronie, sztos po prostu. To jest, ludzie, takie miejsce, że ja bym tam mogła jarać się nawet koncertem Zenka Martyniuka. Przesadzam? Ani trochę, ale dowody chętnie przedstawię w niniejszym wpisie.  


Na wstępie muszę przeprosić pana Zenka Martyniuka i wszystkich jego fanów, ale bardziej pasującego do mnie porównania nie udało mi się wymyślić. Każdy ma jednak prawo słuchać takiej muzyki, jakiej chce. W NOSPR czy gdziekolwiek indziej. Nie będąc fanką muzyki disco polo, wyobrażam sobie jednak, że ludzie siedzący od lat w takich klimatach, patrzą na życie z przymrużeniem oka i mają na tyle dystansu do siebie, że na pewno mi wybaczą.

Sama sobie nie mogę darować, że o NOSPR piszę tak późno. Jak wiadomo pod latarnią najciemniej i choć byłam tam nie raz, jakoś się nie złożyło. Dziesiąta rocznica otwarcia tego zacnego przybytku kultury jest jednak świetnym pretekstem, żeby wreszcie wziąć się w garść i skrobnąć co nieco. Dodatkową inspiracją były dla mnie słowa samego twórcy NOSPR, Tomasza Koniora, który w jednym z wywiadów stwierdził, że dzieło architekta należy oceniać minimum po dekadzie. Musi bowiem minąć chwila, żeby stwierdzić, czy dany projekt nie tylko ładnie wygląda, ale czy spełnia swoją funkcję, czy ludzie go pokochali i wreszcie, czy zasłużyło na miano ikony.


NOSPR powstał w 2014 roku jako pierwszy z budynków, które wraz z Muzeum Śląskim i Międzynarodowym Centrum Kongresowym tworzą tzw. Strefę Kultury w Katowicach zlokalizowaną tuż obok legendarnego Spodka. Dawne tereny pokopalniane dostały drugie życie i są dziś kwintesencją Katowic, gdzie przeplata się wszystko, co dla miasta charakterystyczne i ważne od historii, po kulturę, muzykę i architekturę. To miejsce, w którym spokojnie można spędzić cały dzień, ale jeśli chcecie poznać więcej atrakcji Katowic, zajrzyjcie 🔍 tutaj.

Projekt tego obiektu od początku elektryzował lokalną opinię publiczną. Do konkursu stanęło 17 twórców polskich i zagranicznych. Niektóre projekty, jak na przykład dwie połączone ze sobą bryły lodu, były naprawdę ciekawe. Można by nawet stwierdzić, że projekt Tomasza Koniora jest jednym z mniej odważnych, a jednak to on zdobył serce jurorów i chyba również mieszkańców Katowic. Jak wyglądały inne prace konkursowe, możecie zobaczyć 🔍 tutaj.


Właściwie nie powinnam pisać NOSPR tylko siedziba NOSPR. Najważniejsza jest tu przecież wspaniała Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, która pod różnymi nazwami funkcjonuje od 1935 roku. W czasie II wojny światowej na chwilę zawiesiła swoją działalność w Warszawie, żeby od marca 1945 reaktywować się się właśnie w Katowicach. Dziś to jednak budynek orkiestry gra u mnie pierwsze skrzypce, dodając tylko jeszcze więcej splendoru tej szacownej instytucji.


Siedziba NOSPR najbardziej okazale wygląda z kładki prowadzącej do Spodka i z trawiastych tarasów Międzynarodowego Centrum Kongresowego (zdjęcie tytułowe), ale moim ulubionym miejscem jest zielony labirynt z tyłu i ukryte w nim dwie urocze ławeczki ustawione wzdłuż pozostałości górniczego torowiska.

Surowa bryła budynku w kolorze cegły i czerwone wykończenia to nawiązanie do śląskiego budownictwa, a w szczególności do  najsłynniejszego osiedla robotniczego w Polsce, czyli Nikiszowca. Koniecznie zapamiętajcie tę nazwę, bo spacer po Nikiszu to obowiązkowy punkt programu podczas zwiedzania Katowic i nie można go w żadnym wypadku pominąć. Warto zresztą zacząć od eksploracji Nikiszowca, a dopiero potem stanąć przed budynkiem NOSPR, żeby w pełni docenić koncepcję architektów.  


Inspiracja Nikiszowcem jest oczywista dla większości osób podziwiających budynek NOSPR z zewnątrz, ale uważny obserwator zauważy, że w środku też nie brakuje detali idealnie wpasowujących się w kolorystykę górniczej perełki. Wystarczy spojrzeć na zestawienie zdjęć poniżej i wszystko zgrywa się w niezwykle spójną całość.


Do NOSPR wejść można o każdej porze w godzinach otwarcia i warto to zrobić szczególnie w ciągu dnia, kiedy wnętrze nie jest wypełnione tłumem gości. W środku uświadamiamy sobie, że projekt faktycznie składa się z dwóch budynków. Zewnętrzny, otacza pierścieniem część wewnętrzną wykonaną z surowego, czarnego betonu, która przypomina kolorem bryłę węgla, a fakturą kopalniane deskowania. To tutaj bije serce NOSPR, czyli Wielka Sala Koncertowa.

Pomiędzy nimi jest ogromna, pięknie zaaranżowana, ale bardzo minimalistyczna przestrzeń, która ma co najmniej dwie funkcje. Po pierwsze jest to bufor wyciszający dźwięki z zewnątrz, który działa doskonale, biorąc pod uwagę, że tuż obok biegnie ruchliwa aleja Roździeńskiego, a po drugie na czterech kondygnacjach mieszczą się tu wszystkie pomieszczenia potrzebne muzykom: garderoby, sale ćwiczeń oraz atrium z restauracją dla gości. Wszystkich pomieszczeń jest tu ponad 400!



Nie mogę się doczekać, kiedy pokażę Wam tę najpiękniejszą według mnie salę koncertową w Polsce. Jej blask przyćmić może chyba jedynie Filharmonia Szczecińska, o której poczytać możecie 🔍 tutaj. Sala NOSPR jest również jedną z największych w Polsce i może pomieścić aż 1800 osób. To nawet ciut więcej niż nasza Opera Narodowa w Warszawie. Obie sale porównać możecie, zaglądając 🔍 tutaj.


Co takiego wyjątkowego jest w tym miejscu? Klasyczna sala koncertowa to shoe box, czyli pudełko na buty. Jest to zwykle wysokie pomieszczenie ze ścianami ustawionymi równolegle względem siebie, a publiczność w większości siedzi na wprost sceny. Taki układ mamy w teatrach operowych od XVIII wieku. Po II wojnie światowej twórcy nowej filharmonii w Berlinie pierwszy raz zastosowali nowatorską konfigurację widowni zwaną vinyard. W takiej sali, podzielona na mniejsze “poletka”, widownia otacza scenę, a poszczególne poziomy jak w winnicy, tworzą niezwykle kameralną atmosferę. Nie byłam jeszcze w Berlinie, ale miałam przyjemność być w słynnej Elbphilharmonie w Hamburgu, z której relację znajdziecie 🔍 tutaj i powiem Wam, że to jest faktycznie zupełnie inna perspektywa odbierania muzyki.

Projektanci sali koncertowej w NOSPR postanowili wykorzystać atuty obu tych rozwiązań i stworzyć jeszcze coś innego. Do współpracy nad akustyką udało im się namówić najlepszych, czyli firmę Nagata Acoustics, która pracowała również nad hamburską filharmonią. W realizację projektu zaangażował się sam szef firmy, uznany na świecie akustyk, Yasuhisa Toyota.

Efekt jest fenomenalny, ale nie ma się czemu dziwić. Japończycy są mistrzami w swoim fachu. Dlatego, zanim powstał NOSPR, stworzono model sali koncertowej w skali 1:10, który wypełniono azotem i testowano przez dziesięć miesięcy, żeby osiągnąć zamierzony cel.  


Techniczna strona projektu jest imponująca, ale jak mawia Yasuhisa Toyota, “ludzie chcą nie tylko słyszeć, ale także widzieć muzykę”. Rola architekta i wizualny efekt końcowy musi idealnie współgrać z koncepcją akustyczną. Nie ma w NOSPR ani jednego elementu wyposażenia wnętrza, które nie byłoby zaakceptowane przez Toyotę. Od gigantycznego, ważącego 350 ton sufitu, po faliste ściany. Nawet nieregularne kształty balustrad i brzozowa sklejka, z której są zrobione, musiały dostać zielone światło od akustyka. Specyficzny kolor drewnianych wykończeń sali koncertowej ma zresztą przywodzić na myśl rezonansowe pudło skrzypiec Stradivariusa. Jak ja kocham te wszystkie symboliczne smaczki.


W sali kameralnej na 300 osób, dużo lepiej niż w głównej sali, która jest dosyć ciemna, widać fakturę ścian. Jest tak samo jak w głównej sali, ale fale są tu większe i bardziej wyraźne. Jak ogromne znaczenie ma to dla akustyki, już Wam nie muszę tłumaczyć. Jestem jednak zachwycona tym, że wszędzie, gdzie nie spojrzę, króluje idealna kolorystyczna spójność, a tysiąc odcieni szarości, tworzy klimat wnętrz od ścian, przez wykończenia siedzisk, aż po imponujące żyrandole.



Czy można zwiedzić NOSPR, nie będąc na koncercie? Nie jest to łatwa sprawa, ale można. Zdarza się, że NOSPR otwiera swoje drzwi dla chętnych w sezonie ogórkowym. Zwiedzanie jest za darmo, trzeba tylko zarezerwować wejściówki na stronie internetowej. Polujcie więc na informacje najlepiej w okresie wakacyjnym. Nam udało się zobaczyć NOSPR od kuchni w czasie ostatnich ferii zimowych i zajrzeć na przykład do sali dla VIP- ów. Ani zwiedzanie jednak, ani sala dla “ważniaków” nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak koncerty na żywo. Tu po prostu trzeba być chociaż raz w życiu. Niekoniecznie na koncercie muzyki klasycznej.


Fajną rzeczą podczas zwiedzania była za to możliwość “pobawienia się” różnymi instrumentami. Dzieciaki waliły w misy i bębenki, a ja próbowałam wydobyć dźwięk z altówki. Swoją drogą musiałam sprawdzić, jak nazywa się osoba grająca na tym instrumencie. Po kilku niewprawnych ruchach smyczkiem, uświadomiłam sobie jednak, że marna ze mnie altowiolinistka 😜.


Dokładnie dziesięć lat temu, 1 października 2024 roku, odbył się w NOSPR pierwszy koncert. Dziś nie wyobrażam sobie Katowic bez tego miejsca i chociaż raz w roku staram się tu być. Architekt Tomasz Konior może czuć satysfakcję, bo udało mu się stworzyć miejsce niezwykłe, ikoniczne, które idealnie wpasowało się w pejzaż miasta i nie tylko śląskiej, ale po prostu polskiej kultury. Myślę sobie, że NOSPR spokojnie może być elementem naszej dumy narodowej, a dzieci powinny uczyć się o nim w szkołach w ramach zajęć przysposobienia do pięknego życia. Co Wy na to? Przesadzam? Ani trochę 😊.


Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.

Komentarze

Obserwuj Instagram!