JEZIORO BODEŃSKIE - Niech żyje święty Mikołaj

Port w Lindau, Jezioro Bodeńskie

Gdyby nie święty Mikołaj może nigdy nie pojechalibyśmy nad Jezioro Bodeńskie. Na szczęście 6 grudnia zeszłego roku Dział Techniczny podarował mi pewien album, a w nim najodważniejsze budynki współczesnej architektury w Europie. Na pierwszej stronie - Kunsthaus w Bregencji i krótka notka o innej atrakcji miasta - scenie operowej zbudowanej na wodzie. Więcej mi nie było trzeba. Pół roku później jechaliśmy kolejką na Pfänder, by z góry podziwiać to jedno z największych jezior w Europie. 


Skoro szóstka okazała się w tym przypadku liczbą magiczną, nie widzę innego wyjścia, jak pójść tym tropem i kontynuując łańcuszek szczęśliwych zdarzeń, odkryć wspólnie sześć najciekawszych miejscówek w regionie. 

Dla porządku dodam, że Jezioro Bodeńskie łączy trzy kraje: Niemcy, Austrię i Szwajcarię. Przez ten ostatni jedynie przemknęliśmy, skupiając się na najważniejszych atrakcjach wschodniej części wybrzeża. 

Bregencja. 

Naszą podróż zaczęliśmy od austriackiej części i wjazdu kolejką na górę Pfänder i Was też do tego zachęcam. Już z kabiny podziwiać można najpiękniejszy widok na jezioro. Jeśli lubicie góry, wybierzcie się na jeden z licznych szlaków górskich, jeśli zaś wolicie podziwiać okolice w pozycji siedzącej, wsparci na kuflu zimnego piwka, to tutejsza restauracja z widokiem przyjmie Was na swój taras z otwartymi ramionami 😉.

Są tacy, którzy uważają, że na tym można zakończyć wizytę w Bregencji. Nic bardziej mylnego. Miasteczko jest bardzo przyjemne, a miłośnicy architektury i sztuki muszą koniecznie odwiedzić wspomniany we wstępie Kunsthaus. Sam budynek jest dziełem sztuki nowoczesnej i niezwykłym przedsięwzięciem architektonicznym. Bryła, cała ze szkła, metalu i betonu, nie ma ani jednego okna! Nie ma też lamp, bo wykorzystano tu zjawisko rozproszenia i załamania światła na 712 szklanych taflach pokrywających budynek. Koniecznie wejdźcie do środka, bo wrażenie jest niesamowite, a wystawy tu prezentowane jedynie potęgują efekt wow!

Nietrudno się jednak domyślić, że nas do Bregencji przyciągnęła jeszcze jedna niezwykła atrakcja. To odbywający się tu co roku festiwal operowy i największa scena muzyczna w Europie zbudowana na jeziorze. O naszych wrażeniach z festiwalu poczytać będzie można niebawem. Powiem tylko, że nigdy wcześniej nie przeżyłam niczego tak fantastycznego i wygląda na to, że będę tu wracać co roku. 



Lindau 

O rety jak tu pięknie!!! Tak, położone na niewielkiej wyspie Lindau, to zdecydowanie najpiękniejsze miasteczko nad Jeziorem Bodeńskim. Wąskie uliczki, kolorowe kamienice tworzą klimat, który niczym nie odbiega od atmosfery włoskich miasteczek, choć jest tu bardzo bawarsko. Turystów niewielu i większość niemieckojęzycznych, bo lokalsi kochają Jezioro Bodeńskie.

Zwiedzanie miasta zaczynamy od głównej ulicy miasteczka, czyli Maximilianstrasse. Najciekawszym budynkiem niewątpliwie jest Stary Ratusz wybudowany w stylu późnogotyckim. Naszą uwagę przyciągają, pochodzące z XIX wieku kolorowe freski przedstawiające dzieje miasteczka od czasów średniowiecza.

Wolnym krokiem dochodzimy do portu, który jest wizytówką miasta, a w nim, na horyzoncie, dwie charakterystyczne budowle: posąg lwa będący symbolem Bawarii i niewielka, bo zaledwie trzydziestosześciometrowa latarnia morska. W okresie letnim możliwe jest wejście na latarnię, skąd, jak można się domyśleć rozpościera się cudny widok na miasteczko i otaczające je jezioro.  

Drugim punktem widokowym jest, znajdująca się na nabrzeżu XIII wieczna wieża Mangturm, będąca pozostałością średniowiecznych fortyfikacji. Wejście na wieżę z przewodnikiem możliwe jest niestety jedynie w piątki wieczorem, ale ci co byli mówią, że warto.

My możemy potwierdzić, że na pewno warto usiąść w jednej z wielu kawiarenek w porcie i delektować się lokalnym piwkiem, nieśpieszną atmosferą miasta i błękitem wody jeziora.





Friedrichshafen

Drugi dzień nad Bodensee zaczynamy mocnym akcentem. Odkąd Dział Techniczny zobaczył unoszące się nad wodą masywne cielsko Zeppelina, wiadomo było, że we Friedrichshafen spędzimy więcej czasu niż planowałam. Tak to zresztą jest, jak się dorosłemu facetowi włączy tryb "mały chłopiec". Nie ma rady, trzeba odpuścić.

A tak poważnie mówiąc, muzeum Zeppelina to obowiązkowy punkt programu i zapewniam, że kobitki też nie będą się tu nudzić. Muzeum przedstawia historię największego na świecie statku powietrznego, jaki kiedykolwiek został wymyślony przez człowieka. Można powiedzieć, że historia giganta zaczyna się 2 lipca 1900 roku, kiedy to Ferdinand von Zeppelin niemiecki generał, inżynier i przede wszystkim wielki wizjoner, urzeczywistnia swoje marzenia i pierwszym na świecie sterowcem przelatuje nad Jeziorem Bodeńskim. W późniejszych latach udoskonalono jego dzieło, a "srebrne cygaro" było dumą niemieckiego lotnictwa i niestety również przed II wojną światową, częścią nazistowskiej propagandy sukcesu. Dobra passa sterowców skończyła się jednak w 1937 roku kiedy jeden z dwóch największych na świecie modeli "LZ-129 Hindenburg" spłonął w trakcie cumowania na lotnisku w Lakehurst w amerykańskim stanie New Jersey.

Dzięki wizycie w muzeum, możemy cofnąć się w czasie i przeżyć lot, który tym razem zakończy się szczęśliwie. Twórcy ekspozycji zrekonstruowali część kadłuba samolotu, a w nim kabiny, salę restauracyjną, a nawet toaletę. To według mnie najciekawsza część muzeum. Dalej ciągną się gabloty przedstawiające historię lotnictwa, a także losy Friedrichshafen podczas II wojny światowej i w okresie powojennym. W drugiej części muzeum znajdziecie wystawy czasowe różnej maści, niekoniecznie związane z lotnictwem.

Ci co mają niedosyt i dużo kasy mogą załapać się na dodatkową atrakcję, czyli lot współczesną wersją Zeppelina. Nowy samolot jest mniejszy i dla bezpieczeństwa napakowany nową technologią, ale i tak pewnie robi wrażenie. Loty nad jeziorem trwają od 30 minut do dwóch godzin, a ceny zaczynają się od 260 EUR. Po obłożeniu widać, że atrakcja cieszy się dużą popularnością. Gdybyście chcieli skorzystać namiary znajdziecie 🔍tutaj.



Meersburg

Meersburg, z braku czasu, przelecieliśmy niczym kultowy Zeppelin. A szkoda, bo to drugie po Lindau, bardzo klimatyczne miasteczko. Największą atrakcją są dwa sąsiadujące ze sobą zamki. Stary zamek wybudowano prawdopodobnie w VII wieku i jest to najstarszy zamieszkały zamek warowny w Niemczech. Choć z zewnątrz, szczególnie od strony miasta, wygląda niepozornie, wewnątrz kryje imponujące wnętrza, z których aż trzydzieści udostępnionych jest do zwiedzania.

Tuż obok znajdziecie Nowy Zamek w totalnie innym stylu. To różowe, barokowe cacko powstało w połowie XVIII wieku i znane jest głównie jako siedziba biskupów z pobliskiej Konstancji. Z zamkowego tarasu rozpościera się obłędna panorama Jeziora Bodeńskiego. Stąd tez zrobicie najlepsze selfie ze Starym Zamkiem w tle.

Po zwiedzaniu, dajcie sobie czas na spacer urokliwymi uliczkami w centrum, zajrzyjcie na rynek, zejdźcie do portu i na promenadę. Miasteczko ma naprawdę niepowtarzalny, niemal śródziemnomorski klimat.

Może dlatego, że Meersburg i okolice to również ciekawy region winiarski, którego dumą jest szczególnie białe wino odmiany Müller-Thurgau. Będąc tutaj warto wybrać się na jedną z licznych degustacji. Jest wiele miejsc, ale najbardziej znane to Staatsweingut Meersburg winnica z przepięknym widokiem na Jezioro, Winzerverein Meersburg - Kellereiverkauf piwniczka winna i sklep w samym centrum miasta i znajdująca się nieco dalej, ale najlepiej oceniana Winzerverein Meersburg eG.



Unteruchlingen

To miejsce jest dowodem na to, że człowiek uczy się całe życie życie i jeśli Wy też nie wiece co to jest palafit, to koniecznie zajrzyjcie do Unteruchlingen. Szczególnie, że z Meersburg to tylko 10 minut jazdy samochodem.

Znajduje się tutaj Muzeum Palafitów, czyli budowli na palach, jakie ludzie budowali w tych rejonach w epoce brązu (tj. 3500-1200 r p.n.e.) Na stosunkowo niewielkim terenie zrekonstruowano dwadzieścia takich domów, tworząc w ten sposób, o dziwo, jeden z największych tego typu skansenów w Europie! Większość eksponatów wyłowiono z wód Jeziora Bodeńskiego. Nie przegapcie tego miejsca, szczególnie jeśli macie dzieci. Jestem pewna, że multimedialna wystawa, podczas której poczujecie się jak archeolodzy-nurkowie oraz spacer po drewnianych kładkach na wodzie zachwyci nie tylko miłośników historii i archeologii.

Jedyny problem to brak parkingu w pobliżu muzeum. Samochód trzeba zostawić przed miasteczkiem na przykład na parkingu Parkplatz zum See i doliczyć jakieś 15 minut drogi do muzeum. Mam nadzieję, że Was to nie zniechęci.



Konstancja

I wreszcie wisienka na torcie, czyli Konstancja. To największe i najważniejsze miasto regionu, od którego pochodzi zresztą angielska nazwa jeziora - Lake Constance.

Obowiązkowy punkt programu to wyspa Mainau. Olbrzymi kwiatowy ogród jest największą turystyczną Jeziora Bodeńskiego. Co ciekawe wyspa leżąca na terenie Niemiec formalnie jest własnością szwedzkiej rodziny królewskiej. Swój niepowtarzalny wygląd zawdzięcza głównie byłemu księciu Szwecji, hrabiemu Lennart Bernadotte, który zajmował się ogrodem aż do 2004 roku. Hrabia wybrał życie na wyspie wraz ze swoją ukochaną żoną, z dala od dworu, który ze względu na mezalians pozbawił go książęcych praw. Nie mam wątpliwości jednak, że był tu bardzo szczęśliwy.

Dzięki niezwykłemu mikroklimatowi w parku podziwiać można rośliny niemal z całego świata, palmiarnię, taras śródziemnomorski, włoski ogród różany, historyczną kolekcję cytrusów, ogród daliowy, a nawet gigantyczne sekwoje... Dołóżmy do tego XVIII pałac książęcy, motylarnię, farmy zwierzęce, restauracje, place zabaw dla dzieci i obraz raju gotowy. Nic dziwnego, że zasiedzieliśmy się w tym magicznym miejscu, a wychodząc czuliśmy niedosyt. Nie powtórzcie naszego błędu i najlepiej zaplanujcie cały dzień w tym miejscu. Na pewno nie będziecie się nudzić.

Na zwiedzanie centrum Konstancji mieliśmy jak zwykle za mało czasu. A miastu warto poświęcić kolejny dzień zwiedzania.

Spacer po centrum zaczynamy od portu i symbolicznej statuy Imperii. 9 metrowa, kręcąca się wokół własnej osi, rzeźba Petera Lenka w dniu odsłonięcia w 1994 roku wywołała spory skandal. Nikt nie miał pojęcia, że słynny sobór w Konstancji (1414- 1418), podczas którego spalono Jana Husa za herezję i zażegnano wielką schizmę zachodnią, upamiętni kurtyzana, bawiąca się dziwacznymi, nagimi figurami głównych bohaterów tamtych wydarzeń: papieża Marcina V i przyszłego cesarza Zygmunta Luksemburskiego, władcy Niemiec.

Wstyd się przyznać, ale mieliśmy zaledwie godzinkę na poszwędanie się po uliczkach starego miasta. Dotarliśmy więc jedynie na Marktstätte, głównego deptaka pełnego sklepów i kawiarni i cyknęliśmy fotkę przy Fontannach Cesarskich. Polecamy jednak koniecznie odwiedzić Katedrę Najświętszej Marii Panny i punkt widokowy na szczycie wieży, pięknie malowany Ratusz wraz z dziedzińcem, urokliwe dzielnice Niederburg i Obermarkt. Miłośnicy historii powinni zajrzeć do Muzeum Jana Husa, gdzie przedstawiono dzieje reformacji i słynnego soboru w Konstancji. Z dzieciakami warto wybrać się jeszcze do oceanarium See Life i do tutejszego aquaparku Bodensee-Therme.





Garść informacji praktycznych

Jak dojechać?
Nad Jezioro Bodeńskie najwygodniej dojechać samochodem. Z mojego rodzinnego Krakowa to około 11 godzin jazdy, więc trzeba zaplanować cały dzień w podróży.
Inną opcją jest lot do Monachium i wynajem samochodu lub poruszanie się pociągiem lub Flixbusem. Do Lindau ze stolicy Bawarii jest zaledwie dwie godziny jazdy samochodem i niecałe trzy pociągiem.

Gdzie spać?
Bodensee to jeden z najdroższych regionów, więc trzeba się faktycznie naszukać jeśli nie chcemy zbytnio obciążać naszego budżetu. Wybór jest jednak spory od najtańszych kempingów, pensjonatów, po hotele, również te z najwyższej półki. Oto kilka propozycji:
Camping Schloss Helmsdorf - niedaleko Friedrichshafen ma stronę w języku angielskim (co jest rzadkością w tym regionie), na której umieszczono widok 360° na kemping i okolicę.
Park Camping Lindau am See - polecam ze względu na ciekawe położenie pomiędzy Bregencją a Lindau. Z kempingu jest około godzinki spacerem do obu tych miasteczek.
Pension Grübel - niedrogi pensjonat blisko Lindau, standard basic, ale bardzo chwalony za czystość.
Grüner Baum (Stetten) - zajazd 2 km od Meersburg. Styl rustykalny, ogródek piwny i restauracja na miejscu. Darmowy parking.
Waldhaus Jakob - klimatyczny hotel w parku, blisko jeziora, pół godziny spacerem od centrum Konstancji.
Romantik hotel Barbarossa - jak sama nazwa wskazuje romantyczny, przepięknie urządzony hotel w samym centrum Konstancji.
Hotel Bad Schachen - opcja bardziej luksusowa, choć udało mi się w czasie pandemii dostać tu pokój w bardzo korzystnej cenie. To wiekowy, mega klimatyczny hotel ze wspaniałą strefą spa, własną przystanią i basenem nad brzegiem jeziora. Mój faworyt forever.
Yachthotel Helvetia Spa and wellness - hotel z najwyższej półki usytuowany w portowej części Lindau. Bardzo nowoczesne spa, taras widokowy, pięknie urządzone pokoje. Jest nawet opcja noclegu na luksusowym jachcie.

Gdzie zjeść?

Nie jestem wielką fanką kuchni niemieckiej, ani austriackiej, znalazłam jednak kilka ciekawych miejscówek:
Berghaus Pfänder (Bregencja) - samoobsługowa, niedroga restauracja na szczycie z pięknym tarasem widokowym. Wiener schnitzel jest tu najczęściej zamawianym daniem i popity piwkiem wchodzi jak złoto. Jeśli nie lubicie tłumów, 10 minut dalej jest druga, nieco mniej oblegana, knajpka.
Pier69 (Seestraße 4, Bregencja) - elegancka restauracja nad brzegiem jeziora z pięknym tarasem na wodzie.
Milchpilz Lindau Biergarden (Sina-Kinkelin-Platz 1a, Lindau) - ponoć tu można zjeść najlepsze hot- dogi w Lindau, napić się piwka, a nawet, za drobna opłatą,wypożyczyć sprzęt do grilla i na miejscu samemu coś upichcić z własnych produktów!
EIL.GUT.HALLE (Schützingerweg 2, Lindau) - wyjątkowa lokalizacja na nabrzeżu, pijesz piwko i jednocześnie niemal głaszczesz po grzywie, strzegącego portu, bawarskiego lwa. Bliżej już się nie da.
Karrisma (Alter Schulpl. 1,Lindau) - to miejsce idealne dla fanów fine diningu. Eleganckie wnętrza, latem uroczy ogródek na placyku przed budynkiem. Możliwość noclegu w pięknych wnętrzach zabytkowej kamienicy, gdyby ktoś zaszalał z winem.
Hafenhalle (Hafenstraße 10, Konstancja) - idziemy na łatwiznę i zostajemy w porcie. Luźna atmosfera: piwo, muzyka i śpiewy. Czegóż więcej trzeba nam na wakacjach.

Więcej kulinarnych perełek znajdziecie 🔍tutaj

Co jeszcze zobaczyć?

Säntis i St Gallen
To jedyny zaplanowany punkt, który musieliśmy odpuścić, ale bardzo polecamy. Säntis to szczyt w Alpach Szwajcarskich, z którego, przy dobrej widoczności zobaczycie, aż sześć krajów: Szwajcarię, Niemcy, Austrię, Liechtenstein, Włochy i Francję. Na szczyt możecie wdrapać się pieszo albo wyjechać kolejką.  W drodze powrotnej koniecznie odwiedźcie malownicze miasteczko St Gallen.

Liechtenstein
Idealny pomysł na jednodniową wycieczkę kiedy będziecie mieć dosyć patrzenia na błękit jeziora. Księstwo Liechtenstein oddalone jest niecałą godzinkę od Lindau i półtorej od Konstancji. Ciekawa architektura stolicy państwa - Vaduz i piękne widoki w Balzers są warte wyprawy.

Jest jeszcze dziesiątki innych atrakcji, które oferuje Jezioro Bodeńskie i okolice. Dlatego warto przed wyjazdem kupić on- line specjalną kartę Bodensee Card, dzięki której szybciej i bez dodatkowych opłat wejdziecie do wszystkich opisanych tu atrakcji (oprócz Wyspy Mainau).
Miłego wypoczynku 😊.

Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.


Komentarze

  1. Fantastyczna relacja.Bardzo ciekawa i dużo prakrycznych wskazówek. Niedawno bylam w tej okolicy z wycieczką. Przepiekne miasteczka. Chetnie tam wrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy. W tym roku dotarliśmy drugi raz i jesteśmy zachwyceni 😍,. A ze względu na cudowny festiwal operowy w Bregencji, będziemy wracać raz na dwa lata. Polecam również inne nasze wpisy. Może akurat coś zainspiruje 😊

      Usuń
  2. piękne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie 🙂

      Usuń

Prześlij komentarz

Obserwuj Instagram!