SZOPKI KRAKOWSKIE - Spacer antywirusowy

Szopka przed Kościołem Mariackim w Krakowie

No i miałam siedzieć w domu, nic nie robić tylko jeść, czytać i oglądać filmy. Jak widać jednak nie potrafię i nawet wirus mi nie straszny, bo gdy psyche siada, odporność spada. Spacer wydaje się mieć medyczne uzasadnienie. Po czterech dniach na kanapie wychodzę więc, rozgrzeszona, na antywirusowy spacer, w maseczce oczywiście 😉.


Co tu robić w mieście, gdy wszystko pozamykane? O jedynej w swoim rodzaju wystawie świetlnej "Alicja w Krainie Czarów" pisałam już wcześniej, a jej opis znajdziecie 🔍tutaj. Dziś jednak zabieram Was na nieco bardziej tradycyjny spacer szlakiem krakowskich szopek. Obiecuję jednak, że nudno nie będzie 😊.

W XIX wieku tradycja budowania szopek była w naszym mieście bardzo popularna. Były to, albo szopki małe, przeznaczone na sprzedaż, które stawiano pod choinką, albo większe z ruchomymi postaciami, które kolędnicy nosili od domu do domu, bawiąc widzów jasełkami.

Najstarszą zachowaną, tzw. "szopkę matkę" przypisuje się Michałowi Ezenekierowi, murarzowi i kaflarzowi z Krowodrzy. Do dziś jego drewniana, dwupiętrowa, wpisująca się w kwadrat konstrukcja z latarnią i dwiema wieżami po bokach, stanowi wzorzec klasycznej szopki krakowskiej. Podziwiać ją możemy w Muzeum Etnograficznym w Krakowie.

Tradycyjna szopka krakowska różni się od innych głównie nawiązaniem do tradycji i architektury Krakowa. Oprócz Bożej Rodziny, znajdziecie w niej Lajkonika, Smoka Wawelskiego, Pana Twardowskiego, hejnalistę i postaci w strojach krakowskich. Coraz częściej również słynnych Krakowian. W szopce odnajdziemy wieżę kościoła Mariackiego, kopułę kaplicy Zygmuntowskiej, attyki Sukiennic, a nawet Smoczą Jamę. Wszystko to ozdobione flagami, herbem Krakowa, godłem Polski...

W czasie pierwszej wojny światowej tradycyjne kolędowanie z szopką zostało niestety zabronione przez władze austriackie, a jej wybitni twórcy powymierali lub rozproszyli się po świecie. Po wojnie podjęto starania, by wskrzesić tradycję szopkarską. Stąd, między innymi, pomysł na konkurs szopek. Pierwsza jego edycja odbyła się w 1937 roku pod pomnikiem Mickiewicza na krakowskim Rynku.

Od tego czasu co roku, z przerwą na II Wojnę Światową, zbierają się szopkarze, w pierwszy czwartek grudnia, pod "Adasiem", by pokazać swoje misterne dzieła, błyszczące tysiącami pozłotek. Następnie szopki przenoszone są do pobliskiego Pałacu Krzysztoforów gdzie, około tygodnia, obraduje Sąd Konkursowy. Po ogłoszeniu zwycięzców w każdej z kategorii, szopki przenoszone są, często w uroczystym pochodzie, do Celestatu - oddziału Muzeum Miasta Krakowa przy ul. Lubicz (Park Strzelecki). Tam wystawę Szopek można oglądać zwykle do końca lutego. W tym roku, ze względu na pandemię, ekspozycja dostępna jest wyłącznie on-line (strona muzeum poniżej)

W 2015 roku Szopki pierwszy raz wyszły również na ulice i możemy je podziwiać, spacerując po mieście od początku grudnia do święta Ofiarowania Pańskiego (2 lutego). To genialny pomysł realizowany wspólnie przez Miasto Kraków, Muzeum Krakowa – oddział Celestat oraz Krakowskie Biuro Festiwalowe. Brawo za tę inicjatywę.

W tym roku spacer wyjątkowo ciekawy, bo śladami krakowskich poetów, dramaturgów, noblistów, bardów. Będzie bardzo literacko i poetycko, czyli po prostu krakowsko. Przed wyjściem z domu koniecznie pobierzcie spacerownik dostępny 🔍tutaj. Dla dzieciaków organizatorzy przygotowali również mini grę terenową, którą znajdziecie 🔍tutaj.

Spacer można zacząć w dowolnym miejscu, ale zachęcam gorąco, aby zacząć go od początku, czyli od ul. Kościuszki 18. Pierwsza szopka "ukryta" jest w uroczym antykwariacie Abecadło. Śmiało wejdźcie do środka, poszperajcie w książkach, weźcie ze sobą w dalszą drogę tomik ulubionego poety związanego z Krakowem: Miłosz, Szymborska, Gałczyński, Poświatowska, Świetlicki...


Idziemy w kierunku Wawelu, mijając szopkę w witrynie słynnego domu towarowego Jubilat. Spacerem docieramy do kościoła św. Idziego, gdzie stoi kolejna. Pogoda wymarzona, błyszczące detale, nawiązujące do architektury zamku królewskiego, mienią się w słońcu. Aż trudno uwierzyć, że to zima.


Ulicą Grodzką zmierzamy pod kościół św. Piotra i Pawła. Po drodze, w witrynie restauracji Fiorentina, kolejne cacko i dalej, na placu przed kościołem, na przeciwko siedziby Stowarzyszenia Pisarzy Polskich przy ul. Kanoniczej 7, którego członkami byli między innymi słynni krakowscy nobliści: Czesław Miłosz i Wisława Szymborska. 


Tu odbijamy na planty w poszukiwaniu kolejnych punktów spaceru, które znajdziemy przy Collegium Novum, w Hotelu Radisson Blu, księgarni naukowej na Podwalu czy w Banku Spółdzielczym Rzemiosła przy ul. Dunajewskiego. Śmiało wchodźcie do środka, to dobry moment, by choć na chwilę się ogrzać.


Na przeciwko Teatru Bagatela podziwiamy jedną z najbardziej kolorowych szopek i pożywiamy się, kupionym tuż obok, obwarzankiem. Bardziej krakowsko być już nie może 😉.


Nieopodal na Placu Szczepańskim, stoi prawdziwa szopkarska perełka stworzona przez słynną rodzinę Malików, wielokrotnych zwycięzców konkursu. Ich dzieło wzorowane jest na klasycznej szopce Michała Ezenekiera, o którym wspominałam wcześniej, przybliżając Wam historię krakowskich szopek. Do tego to arcydzieło pięknie komponuje się ze stojącym obok Teatrem Starym.


Ulicą św. Tomasza i Sławkowską, mijając w witrynach kolejne szopki, dochodzimy znowu do Plant, gdzie przysiadamy na chwilę na ławeczce z widokiem na kolejną gablotę.


Między drzewami dostrzegam już następne kultowe miejsce na mapie Krakowa, czyli Księgarnię pod Globusem, siedzibę Wydawnictwa Literackiego, które pośród wielu znanych nazwisk publikuje topowych, współczesnych pisarzy takich jak: Olga Tokarczuk, Szczepan Twardoch, czy zmarły niedawno, a uwielbiany przeze mnie i mocno związany z Krakowem, Jerzy Pilch.


Stąd już rzut beretem na Plac Matejki, gdzie swoim nowym "ajfonem" wyżywa się artystycznie Dział Techniczny, próbując uchwycić uroki "złotej godziny" 😉.


Tu można ruszyć w bok pod Galerię Krakowską i dalej do Parku Strzeleckiego, gdzie zlokalizowane jest kilka szopek poza ścisłym centrum, my jednak kierujemy się w stronę Rynku, gdzie pod Barbakanem również nie mogło zabraknąć szopki.


Teraz już prosto na Rynek Krakowski ulicą Floriańską, przy której, o dziwo, nie ma żadnej szopki. A spodziewałabym się jej chociażby w Jamie Michalika. Szopek brak, ale świąteczny klimat miasta z tej perspektywy i tak jest urzekający. Można też spokojnie przyjrzeć się wieżom kościoła Mariackiego, który jest główną inspiracją szopkarskiego rękodzieła.


Na samym Rynku szopek jest dokładnie dziewięć. Koniecznie obejdźcie plac dookoła, szukając szopek migoczących w witrynach sklepów z antykami, restauracji, księgarni, a nawet sklepu firmowego Wawel, gdzie można wstąpić na coś słodkiego: "Malaga, Tiki Taki i Kasztanki - dla siebie i być może dla koleżanki" 😊.






Ulicą Sienną, gdzie odnajdujemy jeszcze dwie szopki, trafiamy znów na Planty, by tamtędy dojść pod Teatr Słowackiego. Tu cykamy ostatnie fotki. Po prawie czterogodzinnym spacerze jesteśmy nieco zmęczeni i głodni, ale naładowani krakowskim klimatem na maksa. Oboje stwierdzamy, że to jeden z piękniejszych sposobów na zwiedzanie naszego miasta. Sami poczuliśmy się trochę jak turyści, trochę jak dzieci i oba uczucia bardzo nam się spodobały. Polecamy gorąco świąteczny spacer po Krakowie, szczególnie, że jego działanie antywirusowe wkrótce ma nam potwierdzić WHO 😉. 


Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.


Komentarze

Obserwuj Instagram!