OGRODZIENIEC - Szparka sekretarka

Panorama zamku Ogrodzieniec na Szlaku Orlich Gniazd

Wiem, wiem, wiem - muszę zacząć od przeprosin, bo ściągnęłam Was tu podstępem. Choć nie do końca, bo w tym wpisie nie będzie wprawdzie ani słowa o sekretarce, ale szparka pozostanie kwestią kluczową. Bez szparki bowiem opowieść ta pewnie w ogóle by nie powstała 😉. 

Zacząć od szparki czy jednak od zamku? Podkręcę jeszcze trochę napięcie i zacznę od zamku, bo jest tego wart. Kto jeszcze nie był, ten koniecznie musi to nadrobić, bo zamek w Ogrodzieńcu jest naprawdę "naj, naj, naj": najstarszy, największy, najpiękniejszy, najwyżej położony, najbardziej fotogeniczny i najsławniejszy ze wszystkich zamków na Szlaku Orlich Gniazd. 


Pochodząca z XIV wieku budowla jest dowodem na to, że nie straszne nam najazdy tatarskie, ani pogrom szwedzki. Imponująca za czasów świetności, jako ruina zyskuje jeszcze bardziej na atrakcyjności i jest obecnie nie tylko jednym z najbardziej rozpoznawalnych zabytków w Polsce, ale robi wręcz międzynarodową karierę. To tutaj kręcono Zemstę i Janosika, a w 2019 roku świat dowiedział się o Ogrodzieńcu za sprawą netflixowego Wiedźmina! 

Nic dziwnego, majestatyczna bryła zamku, jakby wyryta w skale, od zawsze rozbudzała wyobraźnię, a liczne legendy dodawały jej tajemniczości. Te najbardziej znane: o czarnym psie, dwóch braciach, czy zamkowej studni fajnie opisane są 🔍tutaj.  

Nie pamiętam czy zawsze tak było, ale mam wrażenie, że po ekranizacji Wiedźmina miejsce to przeżywa istne oblężenie, dlatego osobiście odradzam wizytę w weekendy. Najlepiej będzie wpaść tutaj w tygodniu. Ja wybrałam poniedziałek i mogłam na spokojnie powłóczyć się po prawie pustych ruinach. 








Zwiedzanie zamku to nie jedyna atrakcja Podzamcza. Można oczywiście podchodzić bardzo krytycznie do tego, co zobaczycie dookoła. Z jednej strony przypomina mi się słynna piosenka Perfektu "...wśród tandety lśniąc jak diament…", z drugiej strony rozumiem chęć przyciągnięcia jak najwięcej liczby turystów. Gwarantuję, że przynajmniej dzieciaki będą zachwycone. Wystarczy popatrzeć poniżej, jakie propozycje tu na nie czekają. 


Jeśli nie lubicie tłumów i kolorowych jarmarków, warto podjechać meleksem (10 zł) do oddalonego o 3 kilometry Grodu na górze Birów, skąd spokojnie podziwiać można przepiękną panoramę okolicy.  


Kiedy już nacieszycie oczy widokami, wróćcie pod Zamek tą samą drogą. Tam powiem Wam gdzie szukać tytułowej, tajemniczej szparki... Pod wejściem do Zamku kierujcie się w prawo, lekko pod górę. Zaraz na początku drogi po prawej stronie mijamy Park Miniatur. Ciekawe miejsce, w którym zobaczycie wersje mini większości zamków Jury Krakowsko - Częstochowskiej. Warto tu zajrzeć.  


W poszukiwaniu szparki należy kontynuować spacer ścieżką do góry. Mijamy zamek po lewej stronie i wchodzimy w las. Jeszcze kilkaset metrów i oczom Waszym ukaże się szparka, a za nią, zupełnie inny świat 😉. 


Gwar turystów zostaje w lesie, a przed Wami cudowna, pusta i cicha polana. Gdzieniegdzie tylko małe grupki znajomych, rozanielone pary lub pogrążeni w lekturze single zażywają weekendowego chilloutu z piwkiem lub kolorowym drinkiem w ręce. To prawdziwa oaza spokoju, gdzie z przyjemnością odkryjecie uroki słodkiego lenistwa z pięknym widokiem w tle. W sobotnie, letnie wieczory można załapać się nawet na kino pod chmurką.  



Jak się okazało, teren należy do hotelu Poziom 511, który znajduje się tuż obok. Niepozorna bryła, schowana wśród drzew i skał, kryje w sobie dizajnerskie wnętrza i jeden z najpiękniejszych basenów, w jakich miałam przyjemność się pluskać. To była miłość od pierwszego wejrzenia, dlatego jak tylko nadarzyła się okazja, zabukowałam tam nocleg. Przyznacie, że urodziny działu technicznego to godny powód do odwiedzenia takiego miejsca 😊.  


Wszystkie pokoje urządzone są nowocześnie i minimalistycznie, ale żeby mieć takie widoki jak na zdjęciach poniżej, koniecznie należy rezerwować standardowe pokoje od strony lasu (cena ok. 400 zł). Nie dajcie się skusić na apartamenty, bo te mają okna na parking i naprawdę szkoda przepłacać. Zaoszczędzone pieniądze lepiej wydać w restauracji 😊. 


Nie jestem rannym ptaszkiem, ale na TEN basen należy wybrać się wcześnie rano z dwóch powodów. Po pierwsze jest pusto, a po drugie, poranne słońce najpiękniej odbija turkus wody i zieleń drzew za oknami.
Tak bardzo polubiliśmy to miejsce, że zdarza nam się wpadać tu czasem z Krakowa jedynie po to, by popływać. Seans godzinny kosztuje 25 zł, a za całodzienny pobyt z sauną i łaźnią parową zapłacicie 100 zł od osoby. 



Nie wiem jak Wy, ale ja po basenie zawsze jestem głodna. Na ratunek przychodzi nam hotelowa restauracja. 


Wnętrze jest proste i przytulne, ale jeśli tylko pogoda pozwala, wybieram stolik na zewnątrz, na bocznym tarasie wśród drzew. Tam wszystko smakuje mi jakoś lepiej, choć przyznaję, że na kuchnię w tym miejscu narzekać nie można. Może jedynie trochę na ceny, ale biorąc pod uwagę rekomendację GaultetMiliau oraz fakt, że w okolicy lepiej nie zjecie, przestaję marudzić i spieszę pokazać, co dobrego zjedliśmy ostatnim razem… 



Przystawki kusiły tak, że nie mogliśmy się oprzeć i wybraliśmy aż trzy opcje: deskę lokalnych serów kozich (54 zł), ślimaki na musie z białej kapusty i gruszki (37 zł) oraz tatara, który okazał się naszym faworytem (41 zł). Popatrzcie tylko, jak pięknie został podany 😊. 


Zaintrygowana, zamówiłam również zupę krem z kalarepy i młodego kopru (21 zł) Dobre, choć oczekiwałam chyba czegoś więcej. Następnie na stół wjechały steki z polędwicy wołowej, absolutnie warte swojej ceny (89 zł)👌. Na deser crème brulée z musem malinowym jedliśmy już na spółkę. Nie ze skąpstwa, a z przejedzenia 😉. Wydaliśmy fortunę, ale to była szczególna okazja, a takie wieczory jak ten wspominać będziemy długo z rozrzewnieniem i nostalgią.  



Na drugi dzień rano, po pysznym śniadaniu w formie bufetu, czas na obowiązkowy chillout na polanie. Leżę więc sobie na leżaku i myślę: Do czego by się tu przyczepić? 🤔 Zapewne można by znaleźć parę drobnych niedociągnięć w hotelowej łazience i obsłudze. Można mieć żal o dodatkową opłatę za parking. Ale gdy tak leżę w letnim słońcu, ogarnia mnie taka błogość, że zapominam o drobiazgach i cieszę się chwilą. Cudowną chwilą 😇.  


Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.


Komentarze

Prześlij komentarz

Obserwuj Instagram!