JAWORZNO - Malediwy i inne dziwy


O Polskich Malediwach niedaleko Krakowa usłyszałam już jakiś czas temu, kiedy to instagram obiegło zdjęcie zrobione z drona z idealnie turkusową wodą i wijącą się serpentyną malowniczych, drewnianych kładek. Fotka faktycznie robiła wrażenie, mimo to do Jaworzna jakoś nie było mi po drodze. Postanowiłam jednak zmienić to w tym roku i sprawdzić, czy faktycznie jest tam tak pięknie, czy to tylko instagramowy kit.


Z Krakowa do Jaworzna gdzie znajduje się Park Gródek, zwany Polskimi Malediwami lub Śląską Chorwacją mamy nieco ponad godzinę i nie ma co ukrywać, najlepiej wybrać się tam samochodem. Dwa bezpłatne parkingi znajdziecie przy ulicy Jana III Sobieskiego, ale nam udało się wygodnie zaparkować na przeciwko cmentarza przy ulicy Jaworowej, skąd jedynie kilka minut marszu dzieliło nas od wejścia do parku.

Przy wejściu od strony ronda Kapitana K. Pniaka znajdziecie kilka budek z jedzeniem. Warto się tu zatrzymać, bo na terenie parku jest jeszcze tylko jedna budka przy bazie nurkowej, ale tam czas oczekiwania na najgorsze frytki świata, to co najmniej pół godziny. Po nieudanym frytkowym eksperymencie ruszamy wreszcie w drogę i od tej chwili będą już tylko same zachwyty.


Park Gródek to właściwie arboretum, które utworzono w 2019 roku na terenach dawnej cementowni i kopalni Zakładów Dolomitowych „Szczakowa”. Po zakończeniu działalności zakładu powstały tu dwa zbiorniki wodne. Kamieniołom długo pozostawał zaniedbany. Aż trudno uwierzyć, że w tak malowniczym miejscu bylo niegdyś wysypisko odpadów komunalnych.

Nieczynne wyrobiska wypełnione wodą pierwsi docenili nurkowie i nad brzegiem pierwszego zbiornika utworzyli swoją bazę: Via Sport Diving Marina „Koparki”. Cóż, może nie na tu rafy koralowej, ale na dnie zbiornika, oprócz koparek, znaleźć można ponoć bunkier, przepompownię i wraki samochodów.


Od bazy nurkowej do głównej atrakcji parku "Zbiornika wydry" kierujemy się na prawo dokładnie tak, jak prowadzi nas znak na "Polskie Malediwy". Wygodna, asfaltowa ścieżka wiedzie przez las. Niestety nie widać stąd jeziora. Dopiero pod koniec znajdujemy po lewej stronie punkt widokowy, skąd rozpościera się widok na pierwszy zbiornik i bazę nurkową.


Jeszcze tylko kilka minut przyjemnego marszu na otwartej przestrzeni kamieniołomu i docieramy wreszcie do upragnionego celu. Podekscytowana, w głowie mam tylko jedno pytanie: Czy było warto?  

Mam nadzieję, że fotki poniżej będą najlepszym potwierdzeniem na to, że Park Grodek to naprawdę urocze miejsce. Na zrewitalizowanym zbiorniku powstały malownicze kładki i altanki. Jest jesień i pogoda nie zachęca, ale wyobrażam sobie, że latem musi być tu bajkowo. Kładki, jak na zdjęciach, bywają zalane wodą, ale komu by to przeszkadzało w upalny, letni dzień. Należy jednak pamiętać, że oprócz moczenia nóżek, na nic więcej liczyć tu nie możemy. Koce, materace i dmuchane flamingi zostawiamy tym razem w domu, bo kąpiel w zbiorniku jest zabroniona. Rozwiewam jednak wątpliwości: woda jest czysta i nie zagraża zdrowiu. Nie ma więc obaw, jeśli komuś by się przez przypadek wpadło 😊.




To nie koniec wrażeń. Nasyciwszy się egzotycznymi widokami błękitnej wody z bliska, ruszamy drewnianymi schodkami w górę. Stamtąd podziwiamy niezwyklą panoramę ze zbiornikiem w roli głównej.




Pogoda lekko się popsuła, ale i tak przyznać trzeba, że Zbiornik Wydra z góry robi jeszcze większe wrażenie, a woda jest jeszcze bardziej turkusowa.




Wracamy szutrową drogą wśród drzew, mijając po drodze opuszczoną bacówkę i rozmieszczone wzdluz trasy tablice dydaktyczne. Park jest świetnie zorganizowany, a spacerowicze, oprócz głównej atrakcji jaką jest oczywiście zbiornik, mają tu kilka kilometrów ścieżek, po których można szwendać się do woli. Może więc następnym razem, wybierzemy się tu na dłużej i zrobimy piknik 😊.


Opuszczamy Park Gródek, ale kto czuje niedosyt, niech wybierze się z nami do, znajdującego się kilka kilometrów dalej, parku Geosfera. Ośrodek Edukacji Ekologiczno-Geologicznej położony w dawnym kamieniołomie Sadowa Góra to kolejne super miejsce w Jaworznie. Miejsce zresztą nieprzypadkowe, bo odnaleziono tu ponoć kości notozaura – żyjącego w okresie triasu drapieżnego prajaszczura wodno-lądowego. Od razu powiem jednak, że nie jest to kolejny park dinozaurów, ale miejsce służące prawdziwej edukacji. W tygodniu między godziną 8.00 - 16.00 po parku oprowadzają pracownicy ośrodka. Osoby prywatne również mogą skorzystać z tej opcji, wystarczy zadzwonić wcześniej i umówić sie na spotkanie. Co ważne, Geosfera to kolejny park, który zwiedzamy za darmo. Znajdziecie tu mnóstwo wiedzy, ale również plac zabaw, miejsce na ognisko, tężnię i kulturalną toaletę, której zabrakło mi w Parku Gródek.





Po tak intensywnym dniu, odzywają się nasze podstawowe potrzeby i powoli zaczynamy myśleć o jedzeniu. Jaworzno nie jest wprawdzie mekką kulinarną, ale udało nam się znaleźć całkiem sympatyczną włoską knajpkę. Wystrój nie powala, ale na talerzu jest naprawdę dobrze. W karcie wypatrzyłam nawet flaczki po rzymsku, co sugeruje, że ktoś tu do kuchni włoskiej podchodzi bardzo poważnie. Buongiorno - Pasta Piada Pizza  w Jaworznie mogę polecić z czystym sumieniem. Oprócz świetnej pizzy, świeżych makaronów można tu trafić na prawdziwe rarytasy jak na przykład grillowany stek z kalmara!


I gdy już myślałam, że Jaworzno niczym więcej mnie nie zaskoczy, tuż obok naszej restauracji zobaczyłam ten budynek. Miejskie Centrum Kultury i Sportu w Jaworznie i jego ultranowoczesna bryła sprawiło, że szczęka mi opadła i poczułam się jakby, za pomocą czarodziejskiej różdżki, ktoś przeniósł mnie w wielki świat. I pomyśleć, że te i inne dziwy mam godzinę drogi od domu. Nie do wiary 😃.
 

Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.

Komentarze

Prześlij komentarz

Obserwuj Instagram!