SZCZAWNO - ZDRÓJ - Listonosz zawsze dzwoni dwa razy

Szczawno Zdrój - widok fasady Hali Spacerowej i Pijalni Wód

Jak w słynnym, amerykańskim filmie o listonoszu, życie pokazuje, że wystarczy zrobić coś dwa razy, by ludzie zapamiętali to na zawsze. Mam wrażenie, że ten sam mechanizm zadziałał w Szczawnie - Zdroju w przypadku znanego pianisty Henryka Wieniawskiego, który goszcząc w Szczawnie - Zdroju dwa razy, stał się jego symbolem. Jego imieniem nazwano tu park zdrojowy, teatr, postawiono mu dwa pomniki. Od wielu lat skrzypek patronuje również odbywającemu się tutaj festiwalowi muzycznemu.

Trochę się obawiam, bo podobnie jak Wieniawski, odwiedzam Szczawno - Zdrój po raz drugi. Na szczęście nie zauważyłam u siebie żadnych talentów, które mogłyby przysłużyć się miasteczku 😉. Mam więc nadzieję, że w spokoju i bez konsekwencji, będę mogła odkrywać uroki uzdrowiska, a Wy razem ze mną.

Podczas pierwszej, sierpniowej wizyty, Szczawno - Zdrój miało być jedynie bazą wypadową do Zamku w Książu, od którego dzieli je tylko 6 km. Okazało się jednak, że to niewielkie uzdrowisko jest super klimatyczne i pojawiły się co najmniej dwa powody, dla których musiałam tu wrócić.

Nie ukrywam, że moje wrażliwe na muzykę klasyczną serce pikło mocniej na wieść o organizowanym tu, co roku, na początku września, Międzynarodowym Festiwalu Henryka Wieniawskiego. Cóż było robić, wróciłam. Impreza jest z kategorii raczej kameralnych, ale przyznam, że przemiło było odkryć muzykę Wieniawskiego, w tak urokliwych okolicznościach przyrody. Koncerty odbywają się albo na świeżym powietrzu w hali spacerowej tuż przy pijalni wód, albo w przecudnych wnętrzach Teatru Zdrojowego. Dodam, że większość koncertów, również te w teatrze, jest ZA DARMO!

Pierwsze Międzynarodowe Dni Wieniawskiego odbyły się w Szczawnie - Zdroju w 1966 roku ku pamięci artysty, który przebywał i koncertował tutaj ponad sto lat wcześniej, dwukrotnie, w 1855 i 1957 roku. Te wizyty to jednak tylko pretekst. Wygląda na to, że wojnie każde szanujące się uzdrowisko na Dolnym Śląsku, marzyło o wielkim festiwalu muzycznym, który przyciągnie eleganckich turystów. Duszniki Zdrój miały Chopina, który raptem raz, latem 1826 roku, przebywał tam na kuracji, Kudowa Zdrój Moniuszkę, który prawdopodobnie nie był tam ani razu. Z drugiej strony, to zrozumiałe, że ludzie po wojnie tęsknili do kultury, skupiali się wokół niej i tworzyli tradycję. Tradycja ta, na dodatek, we wszystkich wymienionych miejscach przetrwała do dziś i ja takie rzeczy szanuję.




Nie tylko melomani będą jednak zachwyceni Szczawnem Zdrój.
Nie zapominajmy, że to przede wszystkim jedno z najstarszych uzdrowisk na Dolnym Śląsku, znane już od czasów średniowiecza. Właściwości lecznicze szczawnickich wód tzw. szczawów w XV wieku zbadał i potwierdził Caspar Schwenckfeld, lekarz rodu Hochbergów z pobliskiego Książa, będących jednocześnie, przez niemal cztery wieki, właścicielami uzdrowiska.

Pierwsza pijalnia wód powstała tu jednak dopiero w 1820 i jak podają źródła, pierwotnie na środku sali stała głęboka studnia, z której szklanym czerpakiem, zamocowanym na drewnianym kiju, nabierało się wody. Obecnie w Pijalni Wód Mineralnych w Szczawnie - Zdroju znajdują się ujęcia czterech leczniczych wód mineralnych: „Dąbrówka”, „Marta”, „Mieszko”Młynarz”. Jednorazowe wejście wraz z kubeczkiem kosztuje nieco ponad 3 złote. Wody można za to pić, ile tylko dusza zapragnie.  

Tuż obok pijalni dobudowano drewnianą Halę Spacerową, w stylu tyrolskim, o długości prawie 80 metrów. W 2018 roku hala przeszła gruntowną renowację. Odkryto między innymi przepiękne, oryginalne sgraffito, które do tej pory przykrywały warstwy farby. Pod zadaszeniem hali często odbywają się koncerty, również te związane z festiwalem Wieniawskiego.




Prawdziwy rozkwit miasteczka przypada jednak na początek XX wieku i wiąże się z budową "Grand Hotelu", który był oczkiem w głowie słynnej rodziny Hochbergów z księżną Daisy na czele.
Wybudowany w latach 1909 - 1910 hotel miał ponoć pierwotnie służyć pruskiej armii, której obecność na Zamku w Książu nie bardzo podobała się księżnej. Patrząc jednak na ogrom i przepych tego miejsca, nie kupuję tej historii. Wierzę za to w to, że nowy hotel Hochbergów miał zadziwić świat i pomnożyć fortunę rodu. Księżna Daisy osobiście doglądała budowy i zajęła się urządzeniem wnętrz, dobierając najmniejsze nawet detale jak: dywany, porcelana, a nawet klamki do drzwi. Wiemy to ze szczegółowych opisów z jej pamiętników, wydanych w Polsce pod tytułem "Taniec na wulkanie". Gorąco polecam lekturę osobom, które lubią takie autobiograficzne historie.

Starania księżnej opłaciły się, największy i najbardziej luksusowy w owych czasach hotel na Dolnym Śląsku, odwiedziło wielu znakomitych gości, a wśród nich cesarz Niemiec Wilhelm II wraz z małżonką, car Mikołaj I, Winston Churchill, król Grecji Konstantyn czy l Lord Admiralicji Wielkiej Brytanii (ten ostatni zresztą był kuzynem księżnej).
W 1924 książęca para otwarła tu również pole golfowe, które przyciągnęło jeszcze więcej bogatych "kuracjuszy".

Sukces szczawnickiego hotelu potwierdza dodatkowo fakt, że stał się on inspiracją dla sopockiego Grand Hotelu! Ja do konca tego nie czuję. No może układ budynku i widok z tyłu wskazują na pewne podobieństwo. Więc jeśli znawcy twierdzą, że to bliźniaki, to na pewno nie jednojajowe 😉.

Niestety dobra passa nie trwała długo. I nie chodzi nawet o wybuch I Wojny Światowej, która na pewno nieco ostudziła podróżnicze zapędy elit, ale przede wszystkim wystawny tryb życia Hochbergów, gigantyczna przebudowa zamku w Książu i ogólny kryzys w okresie międzywojennym sprawiły, że w latach trzydziestych słynna magnacka rodzina przestała być właścicielami Szczawna Zdroju, a Grand Hotel przemianowano na Dom Śląski.

Dziś ten okazały budynek wciąż zachwyca i nawet mało romantyczna nazwa "Dom Zdrojowy nr 1" tego nie zmieni. Obecnie funkcjonuje tu zakład leczniczy na 300 miejsc noclegowych zajmujący się, miedzy innymi, problemami reumatologicznymi, cukrzycą, otyłością i osteoporozą. Odbywają się tu również konferencje, warsztaty, prelekcje i tradycyjny już szczawnicki Sylwester. Możliwy jest również przyjazd indywidualny, choć osobiście uważam, że wystrój pokoi nie do końca współgra z zewnętrznym bogactwem budynku i sama polecam raczej wybrać inne miejsca na pobyt w Szczawnie - Zdroju. Tym bardziej, że oferta noclegowa w regionie jest niemal tak samo imponująca jak fasada dawnego Grand Hotelu 😊.





Ci, którzy lubią oglądać miasto z góry powinni wejść na widokowy taras wieży Anny. Nie jest to może widok z lotu ptaka, ale na pewno można stąd zobaczyć miasteczko z nieco innej perspektywy.

Sama wieża mierząca 34 metry to najstarszy budynek w Szczawnie - Zdroju i, jak większość budynków w uzdrowisku, ufundowana została przez rodzinę Hochbergów. Nazwana imieniem Anny, małżonki ówczesnego księcia Jana Henryka IV, kobiety ponoć równie interesującej, co znana nam wszystkim księżna Daisy.

W 2018 roku, z okazji 200 lecia powstania, budynek przeszedł kompleksową "operację plastyczną". Stąd, rzucająca się w oczy, nieskazitelnie biała elewacja, odnowiony zegar, wymienione oświetlenie, wnętrza zaadaptowane pod różnego rodzaju mini wystawy.

Muzyczna ciekawostka związana z wieżą Anny jest taka, że dwa razy w ciągu dnia o 12:00 i 20:00 rozbrzmiewa z wysokości wieży jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów Henryka Wieniawskiego „Pieśń polska”. Jak można się domyślać, liczba ta jest nieprzypadkowa i nawiązuje do dwukrotnego pobytu Mistrza w uzdrowisku.


Wieża Anny wznosi się na skalistym wzgórzu tuż przy głównym wejściu do Parku Zdrojowego, do którego zaprasza nas nie kto inny,  jak wspomniany tu już wielokrotnie Henryk Wieniawski.

Czemu nie jestem zdziwiona, że Park nosi imię słynnego skrzypka. Czując już lekki przesyt "wieniawskości", zanurzam się w zieleni. Sercem parku jest szeroka aleja rododendronów i ścieżka dydaktyczna, dzięki której odnajdziecie główne atrakcje: muszlę koncertową, amfiteatr, altany, fontanny, a nawet pomnik psa.

Park Zdrojowy słynie z ciekawej roślinności. Uwierzycie, że rosną tu okazy drzew i krzewów egzotycznych sprowadzonych z Kalifornii, Wyżyny Kolorado, Gór Skalistych i Kanady, Chin, Japonii, Korei, Syberii, Turcji, Bałkanów i Włoch! Wygląda na to, że uzdrowisko wpływa korzystnie nie tylko na kuracjuszy, ale także rośliny mają tutaj raj.

Jeśli macie więcej czasu, możecie wybrać się na krótką wycieczkę na wzgórze Gedymina. Trasa w jedną stronę to około pół godziny. Nie byliśmy, ale zdjęcia w internecie wyglądają zachęcająco.



Komu mało, powyżej dawnego Grand Hotelu rozpościera się kolejna strefa zieleni - Park Szwedzki. Tu z kolei znajdziecie dwa malownicze stawy, mini siłownię i sporo przestrzeni do spacerów. Jest duża szansa, że tak jak my, będziecie tu praktycznie sami, nie licząc towarzystwa przy budce z piwem po prawej stronie parku 😉.


Idąc dalej brukowaną uliczką wzdłuż parku, dotrzecie do ostatniej atrakcji Szczawna Zdroju, o której koniecznie muszę Wam opowiedzieć. Kompleks "Dworzysko" to taka wisienka na torcie. Czego tu nie ma: przepięknie utrzymana stadnina koni, klimatyczna kawiarnia, eko grill i jedna z najlepszych restauracji w Polsce. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że musiałam tu wrócić. Szczegółowa relacja z tego miejsca już niebawem na blogu. Póki co, żegnam Was z "Dworzyska" z sosnową nalewką w ręku, podziwiając słońce powoli chowające za górę Chełmiec. Obiecałam sobie, że tam też kiedyś dotrę 😊.




Garść informacji praktycznych

Jak dojechać?
Najwygodniej samochodem. W miasteczku jest kilka parkingów, które w weekendy są bezpłatne. W tygodniu bezpłatny parking znajdziecie w al. Spacerowej 5 przy parku Szwedzkim.

Jeśli wybierzecie pociąg lub autobus, to najlepiej dojechać do Wałbrzycha, a następnie skorzystać z komunikacji miejskiej. Do Szczawna dojeżdżają aktualnie linie autobusowe nr 8,18 i 50, a podróż trwa zaledwie kilka minut.

Gdzie spać?
Dworzysko - klimatyczny kompleks oferuje również noclegi. Nie są to luksusy, ale jest naprawdę bardzo klimatycznie.

Willa Franciszek -  idąc w kierunku Dworzyska, w tej samej alei, zauważyłam przepięknie odnowioną willę. Znajdziecie tu pokoje urządzone w stylu nowoczesnym za naprawdę korzystną cenę.

Rezydencja Bohema - plusem tego miejsca jest położenie w samym sercu uzdrowiska. Pokoje urządzone w stylu klasycznym, królują więc wszelakie odcienie brązu, za którym osobiście nie przepadam. Standard wyższy niż w Dworzysku, ale zdecydowanie mniej klimatycznie. Ceny podobne.

Jeśli nie zależy Wam na spaniu w samym Szczawnie, to na Dolnym Śląsku znajdziecie mnóstwo klimatycznych miejscówek. W szukaniu noclegowych perełek pomocny będzie Slowhop. Niestety w gorących okresach aplikacja nie zawsze "nadąża" za popytem. Nie ma się zresztą czemu dziwić, najfajniejsze miejsca zawsze rozchodzą się tutaj jak świeże bułeczki. Bądźcie więc czujni i najlepiej planujcie podróż z wyprzedzeniem.

Gdzie zjeść?
Dworzysko (al. Spacerowa 22) - tak Dworzysko jest dobre na wszystko. A tak poważnie, to zdecydowanie mój number one. Restauracja Babinicz, to kulinarna mekka wszystkich foodies z okolicy, również tych, którzy nie jedzą mięsa. To do tej pory jedyne miejsce w Polsce, gdzie wahałam się czy wybrać tatara z daniela, czy może jednak z bakłażana 😉.

Bohema - mam wrażenie, że Bohema rządzi w Szczawnie - Zdroju. Pod tą nazwą znajdziecie restaurację przy ul. Kościuszki 2c serwującą dania bardziej tradycyjne z opcja miesną na czele. W Parku Zdrojowym w Rezydencji Bohema serwuje się bardziej wyszukaną kuchnię. Wnętrze eleganckie raczej na szczególne okazje, latem jednak czynny jest ogródek z pięknym widokiem na park.

Naliczyłam również co najmniej dwie kawiarnie o tej samej nazwie, ale nie miałam okazji niczego tam próbować.

Co jeszcze zobaczyć?
Długo by wymieniać lokalne atrakcje. Ograniczę się jednak do trzech, znajdujących się w najbliższej okolicy. Reszta w waszych rękach.

Zamek Książ: tego miejsca nikomu chyba nie trzeba reklamować. Ten trzeci, co do wielkości, zamek w Polsce znajduje się w odległości 6 km od Szczawna. Powiem tylko, że warto poświęcić minimum dwa dni na zwiedzanie, bo jest co podziwiać zarówno w zamku jak i wokół niego.

Wałbrzych: w mieście sporo się zmieniło w ostatnich latach, ale wciąż jeszcze jest wiele do zrobienia. Miejsca warte zobaczenia to: rynek, palmiarnia, ale przede wszystkim przepięknie odnowiony kompleks Stara Kopalnia.

Góry Wałbrzyskie: idealna opcja dla miłośników pieszych wędrówek. Najwyższy szczyt to Borowa (853 m n.p.m.) z ciekawą wieżą widokową i górujący nad Szczawnem Chełmiec (851 m n.p.m.), który przez pomyłkę zaliczany jest do Korony Gór Polskich. Jeśli lubicie wieże widokowe, w tym samym paśmie warto jeszcze wybrać się na Trójgarb.

Ten post nie jest reklamą, a wyłącznie moją osobistą rekomendacją.

Komentarze

  1. Bardzo ciekawy wpis. Piękna architektura. Jest klimat. Nie mogę sobie darować, że będąc w maju w Zamku Książ nie odwiedziliśmy Szczawna Zdroju. Jak to się mogło stać? Nie rozumiem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to akurat świetna baza wypadowa do Książa właśnie. Na szczęście można znaleźć wiele innych powodów, by tu wrócić 😊😊😊

      Usuń
  2. W Szczawnie Zdroju byłam w roku 1957 i następnym jako dziecko w sanatorium dziecięcym ,które dziś nazywa się zuch.Poniewaz turnusy dla dzieci były bardzo długie ( 3 miesiące) poznałam Szczawno bardzo dobrze.Zachwycilnie wtedy park z przecudnie kwitnącymi rododendronami ( przebywałam w okresie ich kwitnienia od kwietnia do czerwca).Kiedy pojechałam do Szczawna w latach 90tych park podlegał rewitalizacji,ale nie wyglądało na to aby miały tam wrócić rododendrony.Pisze Pani o parku pełnym tych krzewów, czyżby znów tam wróciły te przepiękne rośliny?. Muszę wybrać się do mojego kochanego Szczawna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, azalie i rododendrony. Z tego co wiem najpiękniejsze wczesnym latem 😊😊😊

      Usuń

Prześlij komentarz

Obserwuj Instagram!